Ogłoszenia parafialne
Biker: Mateusz (mattik) z miasteczka Wrocław / Lubin.
-> Mam przejechane 49302.85 km
-> W tym ok. 1736.50 km w terenie.
-> Jeżdżę z prędkością średnią
20.70 km/h i będzie lepsza :)
-> Maks. prędk. śr. 26.17 km/h
-> Maks. prędkość 68.39 km/h
-> Maks. dystans dzienny 329.11km przejechane w czasie 14:34h
-> Przebitych dętek - 13 razy
-> Upadków przez wpięte bloki -
7 razy
-> Powyżej 100km - 90 razy
-> Powyżej 200km - 9 razy
-> Powyżej 300km - 1 razy
Szczegóły w batonach i blogu ;) Jeszcze więcej w profilu.
Tak się jeździło:
Retrospekcja zdjęć
Wykres roczny
- DST 122.55km
- Teren 6.00km
- Czas 05:41
- VAVG 21.56km/h
- VMAX 41.89km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 175 ( 91%)
- HRavg 138 ( 71%)
- Kalorie 4608kcal
- Sprzęt Author Solution 2008 (Old)
Wrocław - Lubin 122km
Sobota, 26 maja 2012 · dodano: 28.05.2012 | Komentarze 2
Pogoda na weekend zapowiadała się idealnie na rower, więc postanowiłem pokręcić trochę kilometrów i odwiedzić po raz drugi na rowerze, rodzinny Lubin. Poprzednio jechałem "pod Odrą" więc teraz trasę zaplanowałem "nad Odrą" aby zwiedzić i rozpoznać nowe rejony i trasy.
Pierwszy przystanek w "Porcie Uraz". Poprzednio jak byłem w tym miejscu do poru był zakaz wjazdu, właściwie mówiąc to go chyba nie było, bo akuratnie przechodziła fala powodziowa w tych rejonach. Dopiero teraz miałem okazje zobaczyć jakie to fajne miejsce, takie mazury na Dolnym Śląsku.
Z Urazu ale bez urazu ;-) pognałem do Brzegu Dolnego, gdzie zahaczyłem zobaczyć przeprawę promową przez Odrę.
Patrząc na przeprawę nie wiedziałem jeszcze, że następnego dnia sam będę z niej korzystał.. ;)
Kolejny przystanek to Opactwo Cystersów w Lubiążu, czyli drugi co do wielkości obiekt sakralny na świecie.
Niestety opactwo obejrzane tylko z zewnątrz, ale może kiedyś wybiorę się pozwiedzać od środka, szczególnie że od kilku lat prowadzone są prace renowacyjne w budynkach i wiele sal już zostało odnowionych i udostępnionych zwiedzającym.
Z Urazu przez Gliniany białą szutrówką dotarłem do Domaszkowa skąd dalej gładką jak ława asfaltową drogą (ścieżką rowerową) udałem się do Tarchalic.
Z Tarchalic dotarłem do mostu nad Odrą i wjechałem do Ścinawy.
W Ścinawie sugerując się złym drogowskazem na Lubin, pojechałem złą drogą i zamiast 20km musiałem przejechać 40km zanim dotarłem do domu. Mięśnie w nogach odmówiły współpracy i do domu ostatnie 20 kilometrów jechałem siłą woli.
HRzone - 58%
Pierwszy przystanek w "Porcie Uraz". Poprzednio jak byłem w tym miejscu do poru był zakaz wjazdu, właściwie mówiąc to go chyba nie było, bo akuratnie przechodziła fala powodziowa w tych rejonach. Dopiero teraz miałem okazje zobaczyć jakie to fajne miejsce, takie mazury na Dolnym Śląsku.
Wejście na molo© mattik
Plac zabaw dla dzieci.© mattik
Zardzewiała kotwica© mattik
Widok na łódki© mattik
Narty wodne© mattik
Przerwa w porcie.© mattik
Łódź "Sun Eagle" - zaczynam zbierać.. ;)© mattik
Pirat pilnujący tawerny..© mattik
Z Urazu ale bez urazu ;-) pognałem do Brzegu Dolnego, gdzie zahaczyłem zobaczyć przeprawę promową przez Odrę.
Brzeg Dolny - znak informacyjny.© mattik
Patrząc na przeprawę nie wiedziałem jeszcze, że następnego dnia sam będę z niej korzystał.. ;)
Przeprawa promowa przez Odrę© mattik
Kolejny przystanek to Opactwo Cystersów w Lubiążu, czyli drugi co do wielkości obiekt sakralny na świecie.
Opactwo Cystersów w Lubiążu 1© mattik
Opactwo Cystersów w Lubiążu 2© mattik
Opactwo Cystersów w Lubiążu - rzeźba© mattik
Opactwo Cystersów w Lubiążu 3© mattik
Niestety opactwo obejrzane tylko z zewnątrz, ale może kiedyś wybiorę się pozwiedzać od środka, szczególnie że od kilku lat prowadzone są prace renowacyjne w budynkach i wiele sal już zostało odnowionych i udostępnionych zwiedzającym.
Z Urazu przez Gliniany białą szutrówką dotarłem do Domaszkowa skąd dalej gładką jak ława asfaltową drogą (ścieżką rowerową) udałem się do Tarchalic.
Szutrowa droga koloru białego© mattik
Taki asfalt w takim miejscu to miód na moje serce ;)© mattik
Z Tarchalic dotarłem do mostu nad Odrą i wjechałem do Ścinawy.
Ścinawa - znak powitalny.© mattik
W Ścinawie sugerując się złym drogowskazem na Lubin, pojechałem złą drogą i zamiast 20km musiałem przejechać 40km zanim dotarłem do domu. Mięśnie w nogach odmówiły współpracy i do domu ostatnie 20 kilometrów jechałem siłą woli.
HRzone - 58%