Ogłoszenia parafialne
Biker: Mateusz (mattik) z miasteczka Wrocław / Lubin.
-> Mam przejechane 49302.85 km
-> W tym ok. 1736.50 km w terenie.
-> Jeżdżę z prędkością średnią
20.70 km/h i będzie lepsza :)
-> Maks. prędk. śr. 26.17 km/h
-> Maks. prędkość 68.39 km/h
-> Maks. dystans dzienny 329.11km przejechane w czasie 14:34h
-> Przebitych dętek - 13 razy
-> Upadków przez wpięte bloki -
7 razy
-> Powyżej 100km - 90 razy
-> Powyżej 200km - 9 razy
-> Powyżej 300km - 1 razy
Szczegóły w batonach i blogu ;) Jeszcze więcej w profilu.
Tak się jeździło:
Retrospekcja zdjęć
Wykres roczny
Wpisy archiwalne w miesiącu
Marzec, 2014
Dystans całkowity: | 505.33 km (w terenie 74.00 km; 14.64%) |
Czas w ruchu: | 25:51 |
Średnia prędkość: | 19.55 km/h |
Maksymalna prędkość: | 57.73 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 180 (93 %) |
Maks. tętno średnie: | 147 (76 %) |
Suma kalorii: | 19314 kcal |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 63.17 km i 3h 13m |
Więcej statystyk |
- DST 75.78km
- Teren 15.00km
- Czas 04:00
- VAVG 18.95km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 10.0°C
- HRmax 162 ( 84%)
- HRavg 120 ( 62%)
- Kalorie 2613kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Dolina Baryczy - dzień II - powrót
Niedziela, 23 marca 2014 · dodano: 27.03.2014 | Komentarze 0
Dzień pierwszy.
W zasadzie nikt nie pamiętał o której godzinie położyliśmy się spać, wydawało nam się, że było dość późno a w praktyce w śpiworki wskoczyliśmy gdzieś około 22. Noc przebiegła spokojnie i ciepło. Parę razy budził mnie szum deszczu co nie było dziwne bo pogoda zapowiadała ulewną niedzielę, jednak nad ranem rozpogodziło się a sen urozmaicał mi dźwięk dzięcioła, sowy, żurawia i innych ptaków których rozpoznać nie potrafię ;P
Wstaliśmy wszyscy jak na zawołanie około godziny 7. W spokojnym tempie zaczęliśmy się zbierać, śniadanie, ciepła herbata która miała mi zastąpić kawę (nie zastąpiła) i kiełbaska... Całą noc czekałem na kiełbaskę z puszki która musi dusić się w sosie piwnym z dodatkiem cebuli i czosnku dość długo, na tyle długo, że nie zdążyła się zrobić wieczorem. Jakie było moje rozczarowanie kiedy rano nabiłem na widelec węgiel zamiast pysznej kiełbaski, zresztą nie tylko ja się rozczarowałem bo Robert też liczył na poranny przysmak... Spalona kiełbaska odebrała mi apetyt i w zasadzie nie wiele zjadłem.
Ruszyliśmy w drogę powrotną, ale przede wszystkim zarówno mi jak i Krzysiowi doskwierał brak kawy, więc priorytetem było znalezienie miejsca gdzie będzie można normalnie rozpocząć dzień i zrobić zapasy na drogę powrotną. Udało się w sympatycznym sklepiku gdzie pani uraczyła nas gorącą wodą z czajnika i kawą 3w1.
W międzyczasie od grupy odłącza się jeden z Tomków, który pędzi do Źmigrodu gdzie zostawił samochód. Tymczasem zaczęło padać... Miałem nadzieję, że deszczowa niedziela się nie sprawdzi jednak ładna pogoda była tylko z rana. Z powodu deszczu, od grupy odłącza się Krzysiu z Justyną i pędzą do Twardogóry łapać najbliższy pociąg do Wrocławia a ja, Robert i Tomek postanawiamy mimo deszczu dojechać do Wrocławia na kole. Udało się, i nie było tak źle.
W zasadzie nikt nie pamiętał o której godzinie położyliśmy się spać, wydawało nam się, że było dość późno a w praktyce w śpiworki wskoczyliśmy gdzieś około 22. Noc przebiegła spokojnie i ciepło. Parę razy budził mnie szum deszczu co nie było dziwne bo pogoda zapowiadała ulewną niedzielę, jednak nad ranem rozpogodziło się a sen urozmaicał mi dźwięk dzięcioła, sowy, żurawia i innych ptaków których rozpoznać nie potrafię ;P
Wstaliśmy wszyscy jak na zawołanie około godziny 7. W spokojnym tempie zaczęliśmy się zbierać, śniadanie, ciepła herbata która miała mi zastąpić kawę (nie zastąpiła) i kiełbaska... Całą noc czekałem na kiełbaskę z puszki która musi dusić się w sosie piwnym z dodatkiem cebuli i czosnku dość długo, na tyle długo, że nie zdążyła się zrobić wieczorem. Jakie było moje rozczarowanie kiedy rano nabiłem na widelec węgiel zamiast pysznej kiełbaski, zresztą nie tylko ja się rozczarowałem bo Robert też liczył na poranny przysmak... Spalona kiełbaska odebrała mi apetyt i w zasadzie nie wiele zjadłem.
Ruszyliśmy w drogę powrotną, ale przede wszystkim zarówno mi jak i Krzysiowi doskwierał brak kawy, więc priorytetem było znalezienie miejsca gdzie będzie można normalnie rozpocząć dzień i zrobić zapasy na drogę powrotną. Udało się w sympatycznym sklepiku gdzie pani uraczyła nas gorącą wodą z czajnika i kawą 3w1.
W międzyczasie od grupy odłącza się jeden z Tomków, który pędzi do Źmigrodu gdzie zostawił samochód. Tymczasem zaczęło padać... Miałem nadzieję, że deszczowa niedziela się nie sprawdzi jednak ładna pogoda była tylko z rana. Z powodu deszczu, od grupy odłącza się Krzysiu z Justyną i pędzą do Twardogóry łapać najbliższy pociąg do Wrocławia a ja, Robert i Tomek postanawiamy mimo deszczu dojechać do Wrocławia na kole. Udało się, i nie było tak źle.
Wyjazd niezwykle urokliwy, pierwszy raz byłem w Dolinie Baryczy i nieostatni. Mimo, że to nie góry, to i tak było warto. Dzięki!
Pamiątkowe zdjęcie na tle leśniczówki i można wracać do domu © mattik
Poranne dogrzewanie przy kominku - ujęcie 1 © mattik
Poranne dogrzewanie przy kominku - ujęcie 2 © mattik
Na szczycie podjazdu za Zawonią © mattik
Zdjęcie zwycięzców na podjeździe © mattik
Trasa powrotna:
Zaliczono nowe gminy: gmina Milicz i gmina Krośnice.
- DST 86.66km
- Teren 30.00km
- Czas 05:23
- VAVG 16.10km/h
- VMAX 56.18km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 178 ( 92%)
- HRavg 124 ( 64%)
- Kalorie 4173kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Dolina Baryczy - dzień I
Sobota, 22 marca 2014 · dodano: 27.03.2014 | Komentarze 1
W Dolinę Baryczy wybrałem się pierwszy raz. Zeszłoroczny wyjazd ze względu na przedłużającą się zimę nie doszedł do skutku. Na starcie stawiło się sześcioro a w zasadzie siedmioro śmiałków. Nową osobą w grupie była Marzena która na wyjeździe spełniała rolę przysłowiowej Marzanny ;) Bardzo towarzyska, wygodna do spania i gubiąca tenisówki po drodze.
Wyruszamy z dworca PKP w Żmigrodzie, gdzie po objechaniu miejscowych atrakcji jedziemy przez Sułów i Milicz do stawu Jan, gdzie mamy zaklepany u leśniczego nocleg w altanie.
Za Praczami mamy jedną z wyczerpujących atrakcji. Ścieżką przyrodniczą próbujemy dostać się na Wieżycę na Wzgórzu Joanny. Ścieżka jest na tyle trudna, że jazda rowerem jest prawie niemożliwa a ostatnie metry wspinamy się z rowerami na plecach na wzgórze.
W Miliczu, w Biedronce (codziennie niskie ceny ;) robimy zaopatrzenie na wieczór czyli woda, piwko i kiełbaski. Obładowani, lekko zmęczeni, ruszamy do naszego celu. Dwa kilometry przed miejscem noclegu czyli wiatą/altaną nad stawem "Jan", dopada mnie kryzys i ostatnie kilkaset metrów pokonuje z kilkoma postojami.
Przy altanie, na całe szczęście mieliśmy gotowego porąbanego drewna pod dostatkiem, więc nie trzeba było zbierać chrustu na opał. Zapadł zmrok, pozostało upiec kiełbaski, wypić piwko, popodziwiać gwiazdy i pójść spać.
Wyruszamy z dworca PKP w Żmigrodzie, gdzie po objechaniu miejscowych atrakcji jedziemy przez Sułów i Milicz do stawu Jan, gdzie mamy zaklepany u leśniczego nocleg w altanie.
Za Praczami mamy jedną z wyczerpujących atrakcji. Ścieżką przyrodniczą próbujemy dostać się na Wieżycę na Wzgórzu Joanny. Ścieżka jest na tyle trudna, że jazda rowerem jest prawie niemożliwa a ostatnie metry wspinamy się z rowerami na plecach na wzgórze.
W Miliczu, w Biedronce (codziennie niskie ceny ;) robimy zaopatrzenie na wieczór czyli woda, piwko i kiełbaski. Obładowani, lekko zmęczeni, ruszamy do naszego celu. Dwa kilometry przed miejscem noclegu czyli wiatą/altaną nad stawem "Jan", dopada mnie kryzys i ostatnie kilkaset metrów pokonuje z kilkoma postojami.
Przy altanie, na całe szczęście mieliśmy gotowego porąbanego drewna pod dostatkiem, więc nie trzeba było zbierać chrustu na opał. Zapadł zmrok, pozostało upiec kiełbaski, wypić piwko, popodziwiać gwiazdy i pójść spać.
Foto reportaż:
Młody z koleżanką Marzeną ;) © mattik
Marzena czyli nasza wiosenna Marzanna ;) © mattik
Zdjęcie grupowe w Żmigrodzie na tle PKP © mattik
Zdjęcie grupowe pod wieżą ciśnieńw Żmgrodzie © mattik
Pałac Hatzfeldów © mattik
Zdjęcie grupowe pod Pałac Hatzfeldów z przypałacowym parkiem © mattik
Wygłupy na schodach w wykonaniu Krzysia © mattik
Wygłupy na schodach w wykonaniu Tomka © mattik
Zdjęcie grupowe przerwa nad stawem © mattik
Bagna - ujęcie 1 © mattik
Bagna - ujęcie 2 © mattik
Przerwa przy bagnach © mattik
W trasie koło bagienek © mattik
W trasie © mattik
Takie tam ;) © mattik
Widoczek na staw © mattik
Przeprawa przez ścieżkę przyrodniczą na wzgórze Joanny - ujęcie 1 © mattik
Przeprawa przez ścieżkę przyrodniczą na wzgórze Joanny - ujęcie 2 © mattik
Zamek myśliwski "Wieża Odyniec" położony na Wzgórzu Joanny nieopodal Milicza © mattik
Zamek myśliwski "Wieża Odyniec" położony jest na Wzgórzu Joanny
nieopodal Milicza. Neogotycki zameczek wybudowany został na najwyższym w
okolicy wzniesieniu (230 m n.p.pm) w 1850 roku. Bardzo ładny zameczek
posiada 25 metrową wieżę widokową, z której widać całą okolicę. Więcej tu.
Pod Biedronką w Miliczu czyli zapasy na wieczór © mattik
Po zakupach trzeba było wszystko gdzieś, jakoś upakować ;) © mattik
Zdjęcie grupowe - Grabownica © mattik
Leśniczówka nad stawem Jan ujęcie z boku © mattik
Leśniczówka nad stawem Jan ujęcie na wejście © mattik
Duszone kiełbaski z cebulką i czosnkiem w sosie piwnym © mattik
Trasa:
HRzone - 26%
- DST 33.86km
- Teren 12.00km
- Czas 01:29
- VAVG 22.83km/h
- VMAX 38.18km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 179 ( 93%)
- HRavg 144 ( 75%)
- Kalorie 1221kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Las Rędziński.
Piątek, 14 marca 2014 · dodano: 14.03.2014 | Komentarze 0
Zapowiadają fatalny weekend. Wietrzny i mocno deszczowy więc dziś była ostatnia okazja żeby pojeździć po lasach na sucho, bez błota. Oczywiście okazję wykorzystałem ;)
Kategoria ...Średnie wycieczki (20-50km)
- DST 42.28km
- Teren 15.00km
- Czas 02:05
- VAVG 20.29km/h
- VMAX 37.04km/h
- Temperatura 14.0°C
- HRmax 175 ( 91%)
- HRavg 138 ( 71%)
- Kalorie 1700kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Lar Rędziński.
Czwartek, 13 marca 2014 · dodano: 13.03.2014 | Komentarze 0
Ciepło i sucho, to najważniejsze. Poza tym w lasach jak na razie pogoda jesienna, pełno suchych liści, szaro, buro i ponuro ;)
W lesie Osobowickim - pierwsza zielona trawa © mattik
Na mostku w lesie Rędzińskim © mattik
Ja na tle rzeki Widawy © mattik
Widawa, dzika i urocza © mattik
HRzone - 37%
W lesie Osobowickim - pierwsza zielona trawa © mattik
Na mostku w lesie Rędzińskim © mattik
Ja na tle rzeki Widawy © mattik
Widawa, dzika i urocza © mattik
HRzone - 37%
- DST 25.90km
- Czas 01:09
- VAVG 22.52km/h
- VMAX 34.55km/h
- Temperatura 8.0°C
- HRmax 173 ( 90%)
- HRavg 141 ( 73%)
- Kalorie 928kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Krótka przejażdżka..
Środa, 12 marca 2014 · dodano: 12.03.2014 | Komentarze 0
...
Kategoria ...Średnie wycieczki (20-50km)
- DST 74.55km
- Czas 03:24
- VAVG 21.93km/h
- VMAX 40.96km/h
- Temperatura 10.0°C
- HRmax 170 ( 88%)
- HRavg 134 ( 69%)
- Kalorie 2440kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Pętla przez Brzeg Dolny.
Niedziela, 9 marca 2014 · dodano: 09.03.2014 | Komentarze 0
Pętla zaplanowana przez Brzeg Dolny, aby zwiedzić nowy most nad Odrą który znacznie ułatwi podróżowanie w tych rejonach, oraz na rozruszanie obolałych mięśni po sobocie.
Tradycyjnie już nie mogło zabraknąć odwiedzin portu Uraz. To urokliwe miejsce jest warte chociaż rzucenia okiem czy coś się zmieniło.
Port Uraz, sezon jeszcze zimowy - tylko jedna łódka przy molo © mattik
Taka mała przerwa na ławeczce przy porcie w Urazie © mattik
"Most Wolności" bo taką nazwę ma nowa przeprawa nad Odrą, ma ponad pół kilometra długości i całkiem ładną ścieżkę rowerową. Ogromnie się cieszę że choć raz w życiu udało mi się skorzystać z przeprawy promowej która funkcjonowała do tej pory zamiast mostu. Przeprawa była może uciążliwa i nie zawsze działała bo prom pływał tylko w dzień, zależnie od pogody i poziomu wód., ale miała swój urok. Teraz jest oczywiście wygodniej i łatwiej więc mimo wszystko się cieszę że promu już nie ma.
Na szczycie mostu nad Odrą w Brzegu Dolnym © mattik
HRzone - 61%
Tradycyjnie już nie mogło zabraknąć odwiedzin portu Uraz. To urokliwe miejsce jest warte chociaż rzucenia okiem czy coś się zmieniło.
Port Uraz, sezon jeszcze zimowy - tylko jedna łódka przy molo © mattik
Taka mała przerwa na ławeczce przy porcie w Urazie © mattik
"Most Wolności" bo taką nazwę ma nowa przeprawa nad Odrą, ma ponad pół kilometra długości i całkiem ładną ścieżkę rowerową. Ogromnie się cieszę że choć raz w życiu udało mi się skorzystać z przeprawy promowej która funkcjonowała do tej pory zamiast mostu. Przeprawa była może uciążliwa i nie zawsze działała bo prom pływał tylko w dzień, zależnie od pogody i poziomu wód., ale miała swój urok. Teraz jest oczywiście wygodniej i łatwiej więc mimo wszystko się cieszę że promu już nie ma.
Na szczycie mostu nad Odrą w Brzegu Dolnym © mattik
HRzone - 61%
- DST 125.66km
- Teren 2.00km
- Czas 06:42
- VAVG 18.76km/h
- VMAX 57.73km/h
- Temperatura 10.0°C
- HRmax 178 ( 92%)
- HRavg 141 ( 73%)
- Kalorie 4963kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Wałbrzych - Wrocław
Sobota, 8 marca 2014 · dodano: 09.03.2014 | Komentarze 0
Długo się zastanawiałem gdzie wybrać się w weekendową sobotę. Chciałem góry, tylko obawiałem się o formę, żeby nie przedobrzyć i nie paść na pysk gdzieś po drodze :) Ostatecznie wybrałem opcję dojazdu do Wałbrzycha pociągiem, a następnie powrót do Wrocławia na kole przez góry Sowie i przełęcz Jugowską.
Ale zanim to wszystko nastąpiło przyszła pora na zmianę opony, na razie jednej, tylnej. Opona Rapid Rob straciła bieżnik po prawie 2800 przejechanych kilometrach, głównie przez jazdę z sakwami. Niestety opona w wersji drutowej 28x1,35 ma tylko 70 kg obciążalności więc musiałem wymienić na coś bardziej trwalszego i wybór padł na Mondiale. W poprzednim rowerze spisywały się znakomicie, są oponami uniwersalnymi, wyprawowymi z o wiele większą obciążalnością. Przód zostaje bez zmian bo jest prawie nie naruszony.
Stary Rapid Rob i nowy Marathon Mondial © mattik
I jeszcze jedno ujęcie na nowy bieżnik Mondiala i zużyty Rapid Roba © mattik
Z samych gór zdjęć niewiele , bo jakoś tak szaro, buro i ponuro. W zasadzie to nie było czego fotografować :) Wjazd na Sowią Górę odpuściłem bo już późno było a i sił mało. Do Wrocławia dotarłem z obolałymi nogami już po zachodzie słońca.
Drogowskaz na drodze © mattik
Na przełęcz Jugowską w prawo ;) © mattik
Gdzieś na drodze w górach Sowich © mattik
Widok z przełęczy Jugowskiej. W tle ostatnie dni ośnieżonego stoku © mattik
Trasa:
Zaliczono nowe gminy: gmina Walim, gmina Nowa Ruda
HRzone - 45%
Ale zanim to wszystko nastąpiło przyszła pora na zmianę opony, na razie jednej, tylnej. Opona Rapid Rob straciła bieżnik po prawie 2800 przejechanych kilometrach, głównie przez jazdę z sakwami. Niestety opona w wersji drutowej 28x1,35 ma tylko 70 kg obciążalności więc musiałem wymienić na coś bardziej trwalszego i wybór padł na Mondiale. W poprzednim rowerze spisywały się znakomicie, są oponami uniwersalnymi, wyprawowymi z o wiele większą obciążalnością. Przód zostaje bez zmian bo jest prawie nie naruszony.
Stary Rapid Rob i nowy Marathon Mondial © mattik
I jeszcze jedno ujęcie na nowy bieżnik Mondiala i zużyty Rapid Roba © mattik
Z samych gór zdjęć niewiele , bo jakoś tak szaro, buro i ponuro. W zasadzie to nie było czego fotografować :) Wjazd na Sowią Górę odpuściłem bo już późno było a i sił mało. Do Wrocławia dotarłem z obolałymi nogami już po zachodzie słońca.
Drogowskaz na drodze © mattik
Na przełęcz Jugowską w prawo ;) © mattik
Gdzieś na drodze w górach Sowich © mattik
Widok z przełęczy Jugowskiej. W tle ostatnie dni ośnieżonego stoku © mattik
Trasa:
Zaliczono nowe gminy: gmina Walim, gmina Nowa Ruda
HRzone - 45%
- DST 40.64km
- Czas 01:39
- VAVG 24.63km/h
- VMAX 45.20km/h
- Temperatura 4.0°C
- HRmax 180 ( 93%)
- HRavg 147 ( 76%)
- Kalorie 1276kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Pętla przez Łozinę nocą :)
Środa, 5 marca 2014 · dodano: 07.03.2014 | Komentarze 4
Nocny przejazd przez Łozinę. Po drugiej zmianie, więc wyjazd dopiero około północy. Za to jakże przyjemny. Cisza, spokój i żadnego auta.. no może prawie żadnego. Przez cały przejazd wyprzedziły nas ze trzy auta, w tym policja wracająca z wypadku który mijaliśmy w Godzieszowej. Jak ja lubię te nocne eskapady kiedy nie trzeba mieć oczu dookoła głowy, w zasadzie jedyna rzecz jaka nas może zaskoczyć to sarny stojące przy drodze i udające że ich nie ma ;) lub lisy śpiące na środku jezdni bo takie przypadki już się zdarzały.
Tymczasem doszła koszulka imienna Bikestats - mattik. Nowa, poprawiona, gdyż pierwsza miała błąd w nadruku. Firma BCM Nowatex wywiązała się wzorowo ze swojej pomyłki. Koszulka upragniona i wyczekana. Ojjj wyczekana... ze dwa lata albo i więcej, bo pierwsza firma splajtowała tuż przed moim zamówieniem. Później długi okres szukania firmy która podjęła by się wyzwania (wbrew pozorom nie każda firma chce zarobić..), no i jakiegoś desperata co zechciał by temat pilotować. Na szczęście pojawił się Jakub który postanowił odrodzić wątek oraz doprowadzić temat do końca... i słowa dotrzymał za co jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI! :)
Koszulka imienna Bikestats - mattik - ujęcie z przodu © mattik
Koszulka imienna Bikestats - mattik - ujęcie z kąta © mattik
Koszulka imienna Bikestats - mattik - ujęcie z tyłu © mattik
HRzone - 57%