Ogłoszenia parafialne
Biker: Mateusz (mattik) z miasteczka Wrocław / Lubin.
-> Mam przejechane 49302.85 km
-> W tym ok. 1736.50 km w terenie.
-> Jeżdżę z prędkością średnią
20.70 km/h i będzie lepsza :)
-> Maks. prędk. śr. 26.17 km/h
-> Maks. prędkość 68.39 km/h
-> Maks. dystans dzienny 329.11km przejechane w czasie 14:34h
-> Przebitych dętek - 13 razy
-> Upadków przez wpięte bloki -
7 razy
-> Powyżej 100km - 90 razy
-> Powyżej 200km - 9 razy
-> Powyżej 300km - 1 razy
Szczegóły w batonach i blogu ;) Jeszcze więcej w profilu.
Tak się jeździło:
Retrospekcja zdjęć
Wykres roczny
Wpisy archiwalne w kategorii
.......UTRWALONE NA KLISZY......
Dystans całkowity: | 10525.91 km (w terenie 1225.50 km; 11.64%) |
Czas w ruchu: | 584:58 |
Średnia prędkość: | 17.99 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.34 km/h |
Suma podjazdów: | 32836 m |
Maks. tętno maksymalne: | 188 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 167 (86 %) |
Suma kalorii: | 360275 kcal |
Liczba aktywności: | 131 |
Średnio na aktywność: | 80.35 km i 4h 27m |
Więcej statystyk |
- DST 78.80km
- Czas 04:24
- VAVG 17.91km/h
- VMAX 55.48km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 176 ( 91%)
- HRavg 130 ( 67%)
- Kalorie 3946kcal
- Podjazdy 935m
- Sprzęt Czarna furia ;)
Kłodzko - Broumov - Kudowa Zdrój
Sobota, 23 maja 2015 · dodano: 24.07.2015 | Komentarze 1
Drewniany kościół cmentarny pw. Panny Marii. Prawdopodobnie najstarszy istniejący kościół drewniany w Czechach © mattik
Z innej strony na tle kościoła © mattik
Przez dziurkę od klucza - kościół w środku ;) © mattik
Mapka:
- DST 62.40km
- Czas 02:48
- VAVG 22.29km/h
- VMAX 55.77km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 178 ( 92%)
- HRavg 115 ( 59%)
- Kalorie 2018kcal
- Podjazdy 646m
- Sprzęt Czarna furia ;)
Jesenik - Kamieniec Ząbkowicki Bike Majówka dzień 4
Niedziela, 3 maja 2015 · dodano: 19.05.2015 | Komentarze 0
Ostatni dzień przywitał nas piękną pogodą. Żal było odjeżdżać, i pozostał pewien niedosyt, że takiej pogody nie mieliśmy w piątek na Pradziadzie. Dojazd do Kamieńca prawie cały czas z górki, więc poszło szybko i sprawnie.
Galeria:
Łapiemy ostatnie promienie słoneczne w Jeseniku © mattik
Robert pompuje koło przed powrotem © mattik
Na tle zamku w Javorniku © mattik
Na tle Javornika spod zamku © mattik
Mapka:
Galeria:
Łapiemy ostatnie promienie słoneczne w Jeseniku © mattik
Robert pompuje koło przed powrotem © mattik
Na tle zamku w Javorniku © mattik
Na tle Javornika spod zamku © mattik
Mapka:
- DST 37.38km
- Teren 15.00km
- Czas 02:23
- VAVG 15.68km/h
- VMAX 54.71km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 176 ( 91%)
- HRavg 119 ( 61%)
- Kalorie 1260kcal
- Podjazdy 616m
- Sprzęt Czarna furia ;)
Wielkie Mchowe Jeziorko Rejvíz
Sobota, 2 maja 2015 · dodano: 19.05.2015 | Komentarze 0
Tego dnia pedałowaliśmy skromnie. Odwiedziliśmy tylko Wielkie Mchowe Jeziorko położone niedaleko wioski Rejviz. Znajduje się ono pośrodku Narodowego rezerwatu przyrody NPR Rejvíz. Aby nie
niszczyć rzadkiej, endemicznej roślinności, doprowadzono do niego
ścieżkę dydaktyczną zbudowaną z desek osadzonych na palach. W samej wiosce można było zobaczyć restauracje, w której krzesła mają oparcia kształcie ludzkich karykatur. Są to podobizny klientów restauracji, stałych bywalców, co gwarantowało im zawsze wolne (bo własne) miejsce w restauracji.
Po zwiedzeniu jeziorka czekał nas 10 kilometrowy zjazd do Jesenika, gdzie zjedliśmy obiad i walneliśmy tradycyjną focie na rynku ;)
Tego dnia pogoda była o niebo lepsza niż wczoraj, więc żałowaliśmy, że to dziś nie zdobywamy Pradziada... Na pociechę można było zrobić fotkę szczytu którego wczoraj nie było kompletnie widać.
Pradziad widoczny z Jesenika © mattik
Odpoczynek w trasie na Mchove Jeziorko © mattik
Widok na słynną restauracje w Rejviz © mattik
Przed restauracją z krzesełkami w Rejviz © mattik
Rejviz - restauracja z karykaturami klientów © mattik
Drewniane ścieżki prowadzące do jeziorek torfowiskowych © mattik
Welke Mechove Jezirko - 768m © mattik
Widok na jeziorko torfowiskowe © mattik
Ja na tle jeziorka © mattik
Rezerwat przyrody NPR Rejvíz © mattik
Wspólna fotka na rynku w Jeseniku © mattik
Mapka:Po zwiedzeniu jeziorka czekał nas 10 kilometrowy zjazd do Jesenika, gdzie zjedliśmy obiad i walneliśmy tradycyjną focie na rynku ;)
Tego dnia pogoda była o niebo lepsza niż wczoraj, więc żałowaliśmy, że to dziś nie zdobywamy Pradziada... Na pociechę można było zrobić fotkę szczytu którego wczoraj nie było kompletnie widać.
Pradziad widoczny z Jesenika © mattik
Odpoczynek w trasie na Mchove Jeziorko © mattik
Widok na słynną restauracje w Rejviz © mattik
Przed restauracją z krzesełkami w Rejviz © mattik
Rejviz - restauracja z karykaturami klientów © mattik
Drewniane ścieżki prowadzące do jeziorek torfowiskowych © mattik
Welke Mechove Jezirko - 768m © mattik
Widok na jeziorko torfowiskowe © mattik
Ja na tle jeziorka © mattik
Rezerwat przyrody NPR Rejvíz © mattik
Wspólna fotka na rynku w Jeseniku © mattik
- DST 58.51km
- Teren 12.00km
- Czas 04:48
- VAVG 12.19km/h
- VMAX 58.02km/h
- Temperatura 10.0°C
- HRmax 178 ( 92%)
- HRavg 124 ( 64%)
- Kalorie 4596kcal
- Podjazdy 1517m
- Sprzęt Czarna furia ;)
Jesenik Pradziad - Bike Majówka dzień 2
Piątek, 1 maja 2015 · dodano: 05.05.2015 | Komentarze 0
Piątek przywitał nas niepewną pogodą. Temperatura znośna ale na Pradziadzie ma być zimno, do tego przelotne deszcze. Ubieramy się na cebulkę i na wszelki wypadek pakujemy sporo ciepłych ciuchów.
Droga na Pradziada to prawie cały czas wspinaczka w górę o nachyleniu 11-12%. Po drodze zwiedzamy... a raczej mieliśmy zwiedzić urokliwą miejscowość uzdrowiskową - Karlova Studanka - znajdującą się na wysokości 800 metrów. Pogoda zaczyna się psuć, więc wszystkim jakoś spieszno i zahaczamy tylko o sklepik spożywczy i informacje turystyczną po pamiątki ;) Stąd około 10 km w górę do Pradziada. W połowie podjazdu pogoda zaczyna się totalnie psuć. Zaczyna się robić zimno, pada deszcz i leży sporo śniegu. To sygnał by po raz pierwszy przetestować ochraniacze na buty ;) Na szczycie witają nas wielkie zaspy śnieżne, jakieś 2 stopnie, potworny wiatr i mgła ograniczająca widoczność na kilka metrów. Podjeżdżając na szczyt kompletnie nie widać wieżycy telewizyjnej nawet stojąc pod samym budynkiem. Przez chwile mam wątpliwości czy to już szczyt.. :)
Udało się. To moja największa wysokość na jaką podjechałem rowerem i to w ekstremalnych warunkach - 1492 metry.
W restauracji pijemy piwko zwycięzców, jemy obiad i ubieramy wszystkie ciuchy jakie wzięliśmy, szykując się na zjazd. Wybieramy drogę terenową. Nie wiemy co nas czeka ale ryzykujemy... A czekał na nas lód z wodą oraz zapadający się śnieg po którym nie dało się jechać.Po zjechaniu... a raczej zejściu na niższą wysokość, śnieg ustępuje a my dojeżdżamy do drogi asfaltowej którą zjeżdżamy do domu.
Widoków nie mieliśmy za to przygodę będziemy wspominać całe życie ;)
Galeria:
Banan, woda i dobry chumor z samego rana. Jedziemy zdobyć szczyt © mattik
Pierwszy podjazd o nachyleniu 11% © mattik
Wspólna fotka na tle znaku © mattik
Przerwa na batonika pod wiatą © mattik
Kibicuje Robertowi na szczycie podjazdu © mattik
Karlova Studanka © mattik
Karlova Studanka - wspólna fotka na tle hotelu uzdrowiska © mattik
Owczarnia - krótka przerwa na ogrzanie w korytarzu do restauracji © mattik
Owczarnia - jakieś 200 metrów poniżej szczytu © mattik
Gdzieś między Owczarnią a szczytem © mattik
Znak informacyjny - Pradziad © mattik
Figurka Pradziada informujaca że jesteśmy na szczycie © mattik
Zjazd z Pradziada. Gwazdy tańczą na lodzie © mattik
Zjazd do Jesenika - cały asfalt dla nas bo droga zamknięta © mattik
Droga na Pradziada to prawie cały czas wspinaczka w górę o nachyleniu 11-12%. Po drodze zwiedzamy... a raczej mieliśmy zwiedzić urokliwą miejscowość uzdrowiskową - Karlova Studanka - znajdującą się na wysokości 800 metrów. Pogoda zaczyna się psuć, więc wszystkim jakoś spieszno i zahaczamy tylko o sklepik spożywczy i informacje turystyczną po pamiątki ;) Stąd około 10 km w górę do Pradziada. W połowie podjazdu pogoda zaczyna się totalnie psuć. Zaczyna się robić zimno, pada deszcz i leży sporo śniegu. To sygnał by po raz pierwszy przetestować ochraniacze na buty ;) Na szczycie witają nas wielkie zaspy śnieżne, jakieś 2 stopnie, potworny wiatr i mgła ograniczająca widoczność na kilka metrów. Podjeżdżając na szczyt kompletnie nie widać wieżycy telewizyjnej nawet stojąc pod samym budynkiem. Przez chwile mam wątpliwości czy to już szczyt.. :)
Udało się. To moja największa wysokość na jaką podjechałem rowerem i to w ekstremalnych warunkach - 1492 metry.
W restauracji pijemy piwko zwycięzców, jemy obiad i ubieramy wszystkie ciuchy jakie wzięliśmy, szykując się na zjazd. Wybieramy drogę terenową. Nie wiemy co nas czeka ale ryzykujemy... A czekał na nas lód z wodą oraz zapadający się śnieg po którym nie dało się jechać.Po zjechaniu... a raczej zejściu na niższą wysokość, śnieg ustępuje a my dojeżdżamy do drogi asfaltowej którą zjeżdżamy do domu.
Widoków nie mieliśmy za to przygodę będziemy wspominać całe życie ;)
Galeria:
Banan, woda i dobry chumor z samego rana. Jedziemy zdobyć szczyt © mattik
Pierwszy podjazd o nachyleniu 11% © mattik
Wspólna fotka na tle znaku © mattik
Przerwa na batonika pod wiatą © mattik
Kibicuje Robertowi na szczycie podjazdu © mattik
Karlova Studanka © mattik
Karlova Studanka - wspólna fotka na tle hotelu uzdrowiska © mattik
Owczarnia - krótka przerwa na ogrzanie w korytarzu do restauracji © mattik
Owczarnia - jakieś 200 metrów poniżej szczytu © mattik
Gdzieś między Owczarnią a szczytem © mattik
Znak informacyjny - Pradziad © mattik
Figurka Pradziada informujaca że jesteśmy na szczycie © mattik
Zjazd z Pradziada. Gwazdy tańczą na lodzie © mattik
Zjazd do Jesenika - cały asfalt dla nas bo droga zamknięta © mattik
Grill. Piwko i kiełbaski na regeneracje po ciężkim dniu © mattik
Mapka:
- DST 71.54km
- Czas 04:19
- VAVG 16.57km/h
- VMAX 53.06km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 169 ( 88%)
- HRavg 115 ( 59%)
- Kalorie 2455kcal
- Podjazdy 717m
- Sprzęt Czarna furia ;)
Kamieniec Ząbkowicki - Jesenik Bike Majówka dzień 1
Czwartek, 30 kwietnia 2015 · dodano: 05.05.2015 | Komentarze 0
Majówka z Pradziadem - tak brzmi hasło tegorocznego wyjazdu. Dzień pierwszy poświęcamy na dojazd do Jesenika, nieopodal którego mamy naszą bazę noclegową, czyli wynajęty domek ;)
Galeria:
W drodze © mattik
Rozpakowujemy klamoty © mattik
Nsza baza noclegowa pod Jesenikiem © mattik
Rowery też miały swój pokój do spania © mattik
Mapka:
Galeria:
W drodze © mattik
Rozpakowujemy klamoty © mattik
Nsza baza noclegowa pod Jesenikiem © mattik
Rowery też miały swój pokój do spania © mattik
Mapka:
- DST 108.48km
- Czas 06:47
- VAVG 15.99km/h
- VMAX 63.10km/h
- Temperatura 6.0°C
- HRmax 185 ( 96%)
- HRavg 136 ( 70%)
- Kalorie 5460kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Zapora Pilchowice.
Wtorek, 11 listopada 2014 · dodano: 12.11.2014 | Komentarze 1
Wyjazd od zapory w Pilchowicach czyli moja mentalna i fizyczna masakra w górach kaczawskich, zakończona pościgiem za pociągiem.
Ale od początku. Zapora w Pilchowicach była celem mojej wycieczki gdzieś od 4 lat ale jakoś tak ciężko się było zebrać i zawsze było nie po drodze. Jako że 3 miesiące temu odwiedziłem na rowerze zamek w Mosznie, który też był planowany od czasów średniowiecza to jakoś ta zapora wisiała mi na plecach i postanowiłem zrzucić ten ciężar jeszcze przed zimą.
Okazja była ogromna bo w końcu to chyba jeden z ostatnich tak ładnych dni w tym roku, dodatkowo małe wiatry no i wolny dzień.
Do Pilchowic dojechałem z Jeleniej Góry do której dotarłem pociągiem. Zapora przywitała mnie gęstą mgłą, ale spędziłem na niej tyle czasu, że zdążyła zejść ;)
Ale od początku. Zapora w Pilchowicach była celem mojej wycieczki gdzieś od 4 lat ale jakoś tak ciężko się było zebrać i zawsze było nie po drodze. Jako że 3 miesiące temu odwiedziłem na rowerze zamek w Mosznie, który też był planowany od czasów średniowiecza to jakoś ta zapora wisiała mi na plecach i postanowiłem zrzucić ten ciężar jeszcze przed zimą.
Okazja była ogromna bo w końcu to chyba jeden z ostatnich tak ładnych dni w tym roku, dodatkowo małe wiatry no i wolny dzień.
Do Pilchowic dojechałem z Jeleniej Góry do której dotarłem pociągiem. Zapora przywitała mnie gęstą mgłą, ale spędziłem na niej tyle czasu, że zdążyła zejść ;)
Zapora powstała na rzece Bóbr w latach 1904-1912 w celu ochrony przed powodziami. Decyzja o budowie była spowodowana katastrofalną powodzią w 1897 roku która nawiedziła dolinę Bobru, czyniąc ogromne spustoszenie.
Zapora ma wysokość 62 metrów i szerokość na koronie 270 metrów. W wyniku budowy zapory powstało jezioro Pilchowickie o pow. 240 ha i może zgromadzić 50 mln metrów sześciennych wody. Poniżej zapory zbudowano elektrownię o mocy 7,5 MW złożoną z 6 turbozespołów.
Z lewej strony zapory znajduje się wolny przepływ z boczną kaskadą. Podczas powodzi w lipcu 1997 roku nastąpiło przez nią, dwukrotne, niekontrolowane przelanie mas wody.
Zapora ma wysokość 62 metrów i szerokość na koronie 270 metrów. W wyniku budowy zapory powstało jezioro Pilchowickie o pow. 240 ha i może zgromadzić 50 mln metrów sześciennych wody. Poniżej zapory zbudowano elektrownię o mocy 7,5 MW złożoną z 6 turbozespołów.
Z lewej strony zapory znajduje się wolny przepływ z boczną kaskadą. Podczas powodzi w lipcu 1997 roku nastąpiło przez nią, dwukrotne, niekontrolowane przelanie mas wody.
Polecam ciekawy filmik z historią zapory:
Album:
Zamglony most kolejowy przed zaporą - ujęcie 1 © mattik
Zamglony most kolejowy przed zaporą - ujęcie 2 © mattik
Dworzec kolejowy przed zaporą © mattik
Poranna kawa na koronie zapory w Pilchowicach © mattik
Tablica na 100- lecie zapory © mattik
Widok na elektrownie z korony zapory © mattik
Zapora od dołu i moja skromna osoba © mattik
Kamienna ściana zapory w Pilchowicach © mattik
Ujęcie na mostku za tamą © mattik
Widok z mostku na zaporę © mattik
Jakieś ustrojstwo do otwierania czegoś od czegoś © mattik
Tablica pamiątkowa na zporze © mattik
Widok na koronę zapory © mattik
Wolny przepływ z boczną kaskadą © mattik
Plan na powrót był prosty. Jechać w stronę Wrocławia ile się da, a jak zabraknie sił to na najbliższej stacji wsiadam w pociąg. No i zabrakło. Góry Kaczawskie zmęczyły mnie fizycznie i mentalnie. Ciągle podjazdy i zjazdy. Za każdym razem kiedy docierałem na szczyt i miałem nadzieje że to już ostatni pagórek, moim oczom na horyzoncie ukazywał się kolejny pagórek do pokonania. Pierwszy raz w życiu miałem szczerze dość gór. To chyba z powodu braku odpowiedniej formy przez co każdy pagórek był dla mnie katorgą.
Ze zmęczenia postanawiam jechać do Jaworzyny Ślaskiej skąd o 17.08 odjeżdża pociąg do Wrocka. I był to prawdziwy wyścig z czasem i walka z samym sobą. Ciągłe sprawdzanie czasu i pozycji na mapie na GPSie i obliczenia zdążę czy nie. Nie zdążyłem. Do Jaworzyny Śląskiej wjeżdżam o 17.10, ale mam cichą nadzieję że może pociąg się spóźni. Co jak co ale na PKP w tym kraju można liczyć. Pociąg się spóźnił jakieś 7 minut więc cudem zdążyłem ;)
Ze zmęczenia postanawiam jechać do Jaworzyny Ślaskiej skąd o 17.08 odjeżdża pociąg do Wrocka. I był to prawdziwy wyścig z czasem i walka z samym sobą. Ciągłe sprawdzanie czasu i pozycji na mapie na GPSie i obliczenia zdążę czy nie. Nie zdążyłem. Do Jaworzyny Śląskiej wjeżdżam o 17.10, ale mam cichą nadzieję że może pociąg się spóźni. Co jak co ale na PKP w tym kraju można liczyć. Pociąg się spóźnił jakieś 7 minut więc cudem zdążyłem ;)
Zaliczono nowe gminy: gmina Jeżów Sudecki, gmina Wleń, gmina Świerzawa, gmina Bolków, gmina Dobromierz, gmina Strzegom i gmina Jaworzyna Śląska.
Mapa:
- DST 112.51km
- Teren 95.00km
- Czas 07:08
- VAVG 15.77km/h
- VMAX 36.47km/h
- Temperatura 25.0°C
- Kalorie 6146kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
V maraton pieszo i rowerem dookoła Lubina
Niedziela, 31 sierpnia 2014 · dodano: 13.09.2014 | Komentarze 1
V Maraton Pieszo i Rowerem Dookoła Lubina, prowadził czerwonym szlakiem gdzie do zaliczenia było 10 punktów kontrolnych. Szlak czerwony okazał się bardzo wymagający dla moich cienkich i szosowych opon. Co prawda trasę można było dowolnie modyfikować i jeździć asfaltem byle by tylko zaliczyć punkty, i wiele osób z tej opcji korzystało. Ja jednak postanowiłem przejechać trasę tak jak została zaplanowana czyli czerwonym szlakiem.
Numer startowy na rajdzie, dystans 110 km © mattik
Karta z pieczątkami z punktów kontrolnych © mattik
Pamiątkowy medal za ukończenie rajdu © mattik
Numer startowy na rajdzie, dystans 110 km © mattik
Karta z pieczątkami z punktów kontrolnych © mattik
Pamiątkowy medal za ukończenie rajdu © mattik
- DST 260.87km
- Czas 12:38
- VAVG 20.65km/h
- VMAX 38.94km/h
- Temperatura 32.0°C
- HRmax 162 ( 84%)
- HRavg 130 ( 67%)
- Kalorie 7998kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Zamek Moszna, 260km.
Niedziela, 27 lipca 2014 · dodano: 28.07.2014 | Komentarze 2
Ta wycieczka chodziła za mną od dawna, ale jakoś ciężko się było zebrać na tak długi dystans, Nigdy nie przejechałem wcześniej ponad 200 kilometrów, a jako że kiedyś musi być ten pierwszy raz to padło na upalną niedzielę (upalną ale i słoneczną a to było ważne do obfotografowania zamku / pałacu).
Plan był taki żeby do Moszny wyjechać z samego rana przed upałem i tak się stało. Pobudka przed 4 rano, szybka kawa z kubka termicznego (zrobiona wieczorem aby zaoszczędzić czas rano ;-P ) i około 4.20 wyjechałem na trasę. Śniadanie jadłem w drodze a w zasadzie na dwóch postojach w Strzelinie i Grodkowie. Na zamku melduje się około godziny 10.30. Słońce już świeci w pełni ale jeszcze nie drażni i nie doskwiera.
Plan był taki żeby do Moszny wyjechać z samego rana przed upałem i tak się stało. Pobudka przed 4 rano, szybka kawa z kubka termicznego (zrobiona wieczorem aby zaoszczędzić czas rano ;-P ) i około 4.20 wyjechałem na trasę. Śniadanie jadłem w drodze a w zasadzie na dwóch postojach w Strzelinie i Grodkowie. Na zamku melduje się około godziny 10.30. Słońce już świeci w pełni ale jeszcze nie drażni i nie doskwiera.
Przed drogą powrotną w pobliskiej miejscowości uzupełniam zapas płynów. Słońce zaczyna doskwierać, więc zgodnie z planem który sobie wcześniej założyłem, wracam do Strzelina w którym wybije mi ponad 200 kilometrów (a to był mól plan na ten dzień), więc wsiadam w pociąg i ostatni odcinek do Wrocławia pokonuję PKP. Tak się złożyło, że na dworzec dotarłem za wcześnie i miałem ponad godzinę do pociągu, więc postanowiłem że do Wrocławia dojadę jednak rowerem żeby zamknąć pętlę.
Ostatnie 45 kilometrów ze Strzelina od Wrocka pokonuję w lekkich mękach, słońce nie odpuszcza a tyłek boli na każdej dziurce w drodze, ale udało się ;)
Galeria:Ostatnie 45 kilometrów ze Strzelina od Wrocka pokonuję w lekkich mękach, słońce nie odpuszcza a tyłek boli na każdej dziurce w drodze, ale udało się ;)
Strzelin - odbudowana wieża ratusza © mattik
Grodków - rynek i ratusz © mattik
Grodków - pomnik Józefa Elsnera, nauczyciela Fryderyka Chopina © mattik
Warto nadmienić, że zamek zgodnie z fantazją Franza Huberta (pomysłodawcy i budowniczego zamku), ma 365 pomieszczeń i 99 wież. Obiekt otacza ponad 200 hektarów parku. Historie zamku można przeczytać tu - Zamek Moszna
Zamek Moszna - widok ogólny © mattik
Zamek Moszna - Wschodnie skrzydło i oranżeria © mattik
Zamek Moszna widok z boku © mattik
Wieża zamku © mattik
Zamek Moszna i a w tle elewacja ogrodowa © mattik
Zamek Moszna - skrzydło środkowe © mattik
Zamek Moszna - rzeźba przed schodami © mattik
Zamek Moszna przed fontanną © mattik
Zamek Moszna - panorama © mattik
Pomnik w praku © mattik
Garść ciekawostek:
1. Życiówka - miało być pierwsze 200 kilometrów w życiu, i jest.. a gdyby nie skwar mógłbym jechać dalej i zaatakować 300km ;)
- dystans przejechany 260,.87km
Zadjęcie licznika - dystans wycieczki © mattik
- czas netto 12.38 h
Zdjęcie licznika - czas przejazdu © mattik
- czas brutto (z przerwami, zakupami, zwiedzaniem itd.) - 14:40 h
2. Po drodze wypiłem 6 litrów płynów.
Co ciekawe tylko raz zatrzymałem się "pod drzewkiem" w wiadomym celu, ale to chyba po porannej kawie. Cała reszta, czyli te 6 litrów odparowała w atmosferę.
A tu zestaw powrotny, czyli to co miało mi starczyć do Strzelina i starczyło.
Zestaw picia na powrót, jak się okazało niewystarczający © mattik
A tu temperatura jaką rejestrował licznik w słońcu.
Temperatura zarejestrowana przez licznik w jeździe w słońcu © mattik
3. Zaliczyłem nowe gminy: gmina Wiązów, gmina Grodków, gmina Niemodlin, gmina Łambinowice, gmina Tułowice, gmina Biała, gmina Strzeleczki, gmina Korfantów.
Rekordowo jak na jeden wyjazd - 8 nowych gmin.
4. Ślad GPS z wycieczki:
- DST 97.31km
- Czas 04:17
- VAVG 22.72km/h
- VMAX 52.44km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 179 ( 93%)
- HRavg 133 ( 69%)
- Kalorie 2761kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Nysa - Wrocław
Niedziela, 13 lipca 2014 · dodano: 14.07.2014 | Komentarze 0
Powrót do Wrocławia z Nysy, na kole.
Na tle Bazyliki św. Jakuba i św. Agnieszki w Nysie © mattik
Studnia z 1686 roku, z ręcznie kutą kratą w Nysie © mattik
Na tle wiatraków, ciężko je wypatrzeć ale tam są wiatraki ;) © mattik
Zaliczono gminę: gmina Kamiennik, gmina Przeworno.
HRzone - 44%
Na tle Bazyliki św. Jakuba i św. Agnieszki w Nysie © mattik
Studnia z 1686 roku, z ręcznie kutą kratą w Nysie © mattik
Na tle wiatraków, ciężko je wypatrzeć ale tam są wiatraki ;) © mattik
Zaliczono gminę: gmina Kamiennik, gmina Przeworno.
HRzone - 44%
- DST 64.26km
- Teren 10.00km
- Czas 04:32
- VAVG 14.18km/h
- VMAX 35.53km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Czarna furia ;)
Bornholm - dzień 4
Sobota, 28 czerwca 2014 · dodano: 02.07.2014 | Komentarze 2
Dzień czwarty - ostatni. Żal opuszczać wyspę. Tego dnia planowaliśmy mały wypoczynek na licznych plażach na południu wyspy, w drodze do Nexo, z którego o 17.30 odpływał prom do Kołobrzegu. Dzień zaskoczył nas deszczem i pochmurnym niebem. Szybko okazało się że z kąpieli w morzu nici.
W drodze na plaże odwiedzamy miasto AAkirkeby, gdzie znajduję się jedyny kościół katolicki na wyspie. Za miastem jest jeszcze muzeum samochodów.
Około godziny 15 zaczęło się wypogadzać a nawet wyszło słońce więc nasz plan kąpieli w morzu mógł się choć częściowo ziścić i można było pomoczyć nogi by poczuć trochę Bornholmskie morze.
Płynąc promem do Kołobrzegu żegnamy piękną pogodę nad Bornholmem i podziwiamy zachód słońca jednocześnie podziwiając ciemną deszczową chmurę nad Polską. Tak, wracamy do polskiej szarej rzeczywistości.. ;)
Galeria:W drodze na plaże odwiedzamy miasto AAkirkeby, gdzie znajduję się jedyny kościół katolicki na wyspie. Za miastem jest jeszcze muzeum samochodów.
Około godziny 15 zaczęło się wypogadzać a nawet wyszło słońce więc nasz plan kąpieli w morzu mógł się choć częściowo ziścić i można było pomoczyć nogi by poczuć trochę Bornholmskie morze.
Płynąc promem do Kołobrzegu żegnamy piękną pogodę nad Bornholmem i podziwiamy zachód słońca jednocześnie podziwiając ciemną deszczową chmurę nad Polską. Tak, wracamy do polskiej szarej rzeczywistości.. ;)
Jeden z licznych karmików na wyspie © mattik
Kościół katolicki AAkirkeby © mattik
Przed wejściem do kościoła w AAkirkeby © mattik
Muzeum - ciągnik Porsche © mattik
Muzeum - dzwny mały samochodzik © mattik
Przy Bornholmskiej plaży w deszczu © mattik
Na plaży Bornholmskiej © mattik
Na plaży przy ratownikach © mattik
Znów wyrywam kotwicę, tym razem w Nexo © mattik
Jakiś tam kociołek © mattik
Zachód słońca na morzu © mattik
Jantar w pełnym oświetleniu w porcie w Kołobrzegu © mattik
I na deser Bornholmska opalenizna głowy, nazwana "na żółwia" :)
Opalenizna od kasku © mattik
Ślad GPS z dnia: