Ogłoszenia parafialne
Biker: Mateusz (mattik) z miasteczka Wrocław / Lubin.
-> Mam przejechane 49302.85 km
-> W tym ok. 1736.50 km w terenie.
-> Jeżdżę z prędkością średnią
20.70 km/h i będzie lepsza :)
-> Maks. prędk. śr. 26.17 km/h
-> Maks. prędkość 68.39 km/h
-> Maks. dystans dzienny 329.11km przejechane w czasie 14:34h
-> Przebitych dętek - 13 razy
-> Upadków przez wpięte bloki -
7 razy
-> Powyżej 100km - 90 razy
-> Powyżej 200km - 9 razy
-> Powyżej 300km - 1 razy
Szczegóły w batonach i blogu ;) Jeszcze więcej w profilu.
Tak się jeździło:
Retrospekcja zdjęć
Wykres roczny
Wpisy archiwalne w kategorii
..Długie wycieczki (50-100km)
Dystans całkowity: | 13345.11 km (w terenie 765.00 km; 5.73%) |
Czas w ruchu: | 658:32 |
Średnia prędkość: | 20.26 km/h |
Maksymalna prędkość: | 79.92 km/h |
Suma podjazdów: | 39438 m |
Maks. tętno maksymalne: | 191 (99 %) |
Maks. tętno średnie: | 167 (86 %) |
Suma kalorii: | 407533 kcal |
Liczba aktywności: | 196 |
Średnio na aktywność: | 68.09 km i 3h 21m |
Więcej statystyk |
- DST 87.88km
- Czas 04:17
- VAVG 20.52km/h
- VMAX 36.87km/h
- Temperatura 10.0°C
- HRmax 173 ( 90%)
- HRavg 138 ( 71%)
- Kalorie 3459kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Wrocław - Lubin w deszczowej aurze..
Czwartek, 26 września 2013 · dodano: 26.09.2013 | Komentarze 2
Z premedytacją zafundowałem sobie dziś deszczową wycieczkę do Lubina. Oczywiście przemokłem do suchej nitki.. ;) Tyle dobrego, że przynajmniej z 1/3 drogi nie padało.
HRzone - 61%
HRzone - 61%
Kategoria ..Długie wycieczki (50-100km)
- DST 60.93km
- Czas 03:00
- VAVG 20.31km/h
- VMAX 46.91km/h
- Temperatura 22.0°C
- HRmax 180 ( 93%)
- HRavg 139 ( 72%)
- Kalorie 2257kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Pętla przez Trzebnicę.
Wtorek, 3 września 2013 · dodano: 03.09.2013 | Komentarze 0
Pętla przez Trzebnicę, częściowo nową trasą tj. Piersno, Czachowo, Sędzice i Cerekwice.
Urzekło mnie pewne pole... ;)
Zaliczono gminę Zawonia.
Urzekło mnie pewne pole... ;)
Zaorane pole ujęcie 1© mattik
Zaorane pole po horyzont ujęcie 2© mattik
Zaliczono gminę Zawonia.
Kategoria ..Długie wycieczki (50-100km)
- DST 87.61km
- Czas 03:34
- VAVG 24.56km/h
- VMAX 55.39km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 179 ( 93%)
- HRavg 146 ( 76%)
- Kalorie 2777kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Lubin - Wrocław 87,61
Poniedziałek, 5 sierpnia 2013 · dodano: 06.08.2013 | Komentarze 0
Wyjazd o 6 rano aby znów zdążyć skwarem. Przez większą część drogi mgła, ale lepsze to niż słońce, które przygrzało mi dopiero we Wrocku więc udało się wrócić przed upałem.
Kategoria ..Długie wycieczki (50-100km)
- DST 87.57km
- Czas 03:48
- VAVG 23.04km/h
- VMAX 40.40km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 178 ( 92%)
- HRavg 141 ( 73%)
- Kalorie 2885kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Wrocław - Lubin 87,57
Sobota, 3 sierpnia 2013 · dodano: 06.08.2013 | Komentarze 0
Weekendowy wyjazd do rodzinnego Lubina. Wyruszyłem przed 4 rano aby zdążyć przed upałami i udało się. Zresztą, po raz kolejny przekonałem się, że nocne wyjazdy są całkiem przyjemne. Zero aut, zero pieszych, zero "niedzielnych rowerzystów" no i brak świateł na skrzyżowaniach ;)
Kategoria ..Długie wycieczki (50-100km)
- DST 57.04km
- Czas 02:37
- VAVG 21.80km/h
- VMAX 48.11km/h
- Temperatura 22.0°C
- HRmax 182 ( 94%)
- HRavg 145 ( 75%)
- Kalorie 1968kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Pętla przez Skarszyn i okolice.
Niedziela, 14 lipca 2013 · dodano: 14.07.2013 | Komentarze 0
No to mamy pierwszy sukces w tym roku, wybiło 1kkm. Strasznie topornie to idzie w tym roku ale brak czasu i lenistwo skutecznie daje o sobie znać. Ale plany są ambitne i mam nadzieję że metodą małych kroczków sukcesów i szampanów będzie więcej ;P
A dziś, cóż.. trochę pagórków koło Skarszyna i WIAŁO! I w zasadzie mógłbym zakończyć wpis.
HRzone - 43%
A dziś, cóż.. trochę pagórków koło Skarszyna i WIAŁO! I w zasadzie mógłbym zakończyć wpis.
HRzone - 43%
Kategoria ..Długie wycieczki (50-100km)
- DST 69.83km
- Teren 35.00km
- Czas 03:23
- VAVG 20.64km/h
- VMAX 36.64km/h
- Temperatura 28.0°C
- HRmax 180 ( 93%)
- HRavg 139 ( 72%)
- Kalorie 3285kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Dolina Bystrzycy
Środa, 19 czerwca 2013 · dodano: 21.06.2013 | Komentarze 0
Na starcie 9 bikerów. Trasa ciekawa, terenowa z atrakcjami, z których główną był przejazd przez mega wielką kałużę w której wyprałem buty i umyłem nogi po kolana ;) Był czad. W Kątach przerwa na piwko i powrót do domu z godzinnym opóźnieniem.
Trasa przejazdu bez dojazdu i powrotu:
HRzone - 37%
Trasa przejazdu bez dojazdu i powrotu:
HRzone - 37%
Kategoria ..Długie wycieczki (50-100km)
- DST 90.67km
- Czas 04:02
- VAVG 22.48km/h
- VMAX 52.96km/h
- Temperatura 27.0°C
- HRmax 188 ( 97%)
- HRavg 129 ( 67%)
- Kalorie 2889kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Lubin - Wrocław 90,67km
Niedziela, 16 czerwca 2013 · dodano: 16.06.2013 | Komentarze 3
Wczoraj przyjazd, dziś powrót. Pogoda zapowiadała moce podmuchy wiatru, ale na szczęście w plecy ;) Gorąco, ale po długich okresach deszczowych nie będę teraz narzekał ;P
Obiadek, krótka drzemka przerwana telefonem i można jechać. Pierwsze 20 kilometrów do Ścinawy najgorsze, potem luz. Droga do Ścinawy która wczoraj dała mi się mocno we znaki, dziś przyjęła ode mnie nazwę "drogi nędzy i rozpaczy". W kiepskim stanie, z pędzącymi samochodami, bez pobocza i okraszona co chwilę fetorem rozkładających się ciał przeróżnych rozjechanych zwierząt - od jeżyka po sarny. Nawet znaki mają jej dość... ;0
Przy okazji rzuciłem okiem na poziom Odry, podwyższony ale tragedii nie ma.
W Brzegu Dolnym czekałem 5 minut na przejazd pociągu.. Nie wiem, może drużnikowi chciało się pilnie do kibelka i zamknął szybciej, w każdym razie zdążyłem se zrobić małą przerwę ;)
Jak zwykle w Urazie grzechem było by nie zatrzymać się choć na chwilę w "porcie Uraz". Dziś po raz pierwszy podczas moich odwiedzin port tętnił życiem. Z głośników leciała muzyczka żeglarska, sporo ludzi, sporo rowerzystów choć chyba miejscowych i... piwo, lane ;) Pokusa była wielka, ale postanowiłem zaczekać aż wrócę do domu. Zaległości nadrabiam teraz pisząc tą relacje razem z Ciechanem Marcowym ;)
HRzone - 38%
Obiadek, krótka drzemka przerwana telefonem i można jechać. Pierwsze 20 kilometrów do Ścinawy najgorsze, potem luz. Droga do Ścinawy która wczoraj dała mi się mocno we znaki, dziś przyjęła ode mnie nazwę "drogi nędzy i rozpaczy". W kiepskim stanie, z pędzącymi samochodami, bez pobocza i okraszona co chwilę fetorem rozkładających się ciał przeróżnych rozjechanych zwierząt - od jeżyka po sarny. Nawet znaki mają jej dość... ;0
Powalony znak informacyjny "Ścinawa"© mattik
Przy okazji rzuciłem okiem na poziom Odry, podwyższony ale tragedii nie ma.
Podwyższony poziom Odry - most w Ścianawie© mattik
W Brzegu Dolnym czekałem 5 minut na przejazd pociągu.. Nie wiem, może drużnikowi chciało się pilnie do kibelka i zamknął szybciej, w każdym razie zdążyłem se zrobić małą przerwę ;)
Przejazd kolejowy w Brzegu Dolnym - 5 minut czekania na pociąg© mattik
Jak zwykle w Urazie grzechem było by nie zatrzymać się choć na chwilę w "porcie Uraz". Dziś po raz pierwszy podczas moich odwiedzin port tętnił życiem. Z głośników leciała muzyczka żeglarska, sporo ludzi, sporo rowerzystów choć chyba miejscowych i... piwo, lane ;) Pokusa była wielka, ale postanowiłem zaczekać aż wrócę do domu. Zaległości nadrabiam teraz pisząc tą relacje razem z Ciechanem Marcowym ;)
Port Uraz - ujęcie pierwsze© mattik
Port Uraz - ujęcie drugie© mattik
Port Uraz i coś co chciałbym posiadać ;)© mattik
HRzone - 38%
- DST 55.68km
- Czas 02:31
- VAVG 22.12km/h
- VMAX 46.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 175 ( 91%)
- HRavg 141 ( 73%)
- Kalorie 2036kcal
- Sprzęt Czarna furia ;)
Pętla przez Trzebnicę.
Piątek, 7 czerwca 2013 · dodano: 09.06.2013 | Komentarze 0
Pętla przez Trzebnice i okoliczne górki. Taki test formy (wypadł słabo), której ciągle nie mogę złapać albo przez kolano albo brak czasu albo pogode. Rok 2013 jak sama nazwa wskazuje nie może być udany ;P Kolano nie boli choć czuje że je mam :)
HRzone - 43%
HRzone - 43%
Kategoria ..Długie wycieczki (50-100km)
- DST 90.90km
- Teren 4.00km
- Czas 04:35
- VAVG 19.83km/h
- VMAX 56.90km/h
- Temperatura 13.0°C
- HRmax 180 ( 93%)
- HRavg 118 ( 61%)
- Kalorie 3020kcal
- Sprzęt Author Solution 2008 (Old)
II rajd na przełęcz Okraj dzień 2
Niedziela, 21 października 2012 · dodano: 24.10.2012 | Komentarze 1
Pobudka po 7, szybkie ogarnięcie, pakowanie, kawa, mini śniadanie i około 9 jesteśmy gotowi do drogi. Pogoda ładna, trochę mgliście. Dziś dzień turystyczno-rekreacyjny. Dużo zwiedzania i tylko 2 większe podjazdy. Na początek nagroda za wczorajszy podjazd na Przełęcz Okraj, czyli 13,5 km zjazdu, sama przyjemność, średnia 40km/h.
Przez Gruszków dojeżdżamy do Karpnik, gdzie w napotkanym sklepie robimy zaprowiantowanie na resztę dnia. W tym momencie odłącza się od nas z różnych przyczyn pół grupy, która postanawia wrócić do Wrocławia szybciej. Chłopaki jadą do Janowic Wielkich na PKP, a my w składzie: Herbic, Robert, Marek, Marcin, Kamil i ja, udajemy się do Zamku w Karpnikach. Tutaj zwiedzamy czyli obchodzimy remontowany zamek dookoła i jemy drugie śniadanie ;) Z Karpnik udajemy się do pałacu w Łomnicy, dalej do Wojanowa gdzie znajduje się przepiękny zespół pałacowy i folwarczny, z XVII-XIX w. i do Bobrowa z ruinami zamku.
Po obcykaniu pałaców, mamy sielankę wzdłuż rzeki Bóbr. Czeka nas jeszcze mocny podjazd pod Miedziankę i pędzimy do Świebodzic na pociąg. W pewnym momencie Herbic rzucił hasło, że jak będzie czas do pociągu to pójdziemy na pizze. Pomysł błyskawicznie został zaakceptowany i ta pizza ciągnęła nas do przodu jak marchewka.
Na stacji, PKP jak zwykle musiało nas czymś zaskoczyć.. Tym razem w pociągu nie było przedziału rowerowego.. W błyskawicznym tempie próbowaliśmy załadować rowery do wagonu czym przystopowaliśmy na chwile pociąg. Rowery upchane jak tylko się dało w tym dwa na stojąco w kiblu. Na szczęście reszta drogi minęła szybko i miło. Wyjazd udany, pogoda i forma dopisała, pozostaje czekać na III edycje "Rajdu na Przełęcz Okraj". ;)
Cała trasa:
Zaliczono gminy: Mysłakowice, Janowice Wielkie i Marciszów.
HRzone - 17%
Chaty na Okraju.© mattik
Pamiątkowe zdjęcie na Okraju.© mattik
Widok z przełęczy na zamgloną dolinę - ujęcie 1© mattik
Widok z przełęczy na zamgloną dolinę - ujęcie 2© mattik
Widok z podjazdu przed Gruszkowem.© mattik
Przez Gruszków dojeżdżamy do Karpnik, gdzie w napotkanym sklepie robimy zaprowiantowanie na resztę dnia. W tym momencie odłącza się od nas z różnych przyczyn pół grupy, która postanawia wrócić do Wrocławia szybciej. Chłopaki jadą do Janowic Wielkich na PKP, a my w składzie: Herbic, Robert, Marek, Marcin, Kamil i ja, udajemy się do Zamku w Karpnikach. Tutaj zwiedzamy czyli obchodzimy remontowany zamek dookoła i jemy drugie śniadanie ;) Z Karpnik udajemy się do pałacu w Łomnicy, dalej do Wojanowa gdzie znajduje się przepiękny zespół pałacowy i folwarczny, z XVII-XIX w. i do Bobrowa z ruinami zamku.
Zamek w Karpnikach.© mattik
W drodze..© mattik
Na tle Śnieżki - najwyższy punkt z lewej od nas ;P© mattik
Pałac w Łomnicy.© mattik
Pałac w Wojanowie.© mattik
Grupowo przed pałacem w Wojanowie.© mattik
Fajny efekt odbicia w stawie.© mattik
Zamek w Bobrowie - ruiny.© mattik
Lwy na bramie wjazdowej do zamku w Bobrowie.© mattik
Po obcykaniu pałaców, mamy sielankę wzdłuż rzeki Bóbr. Czeka nas jeszcze mocny podjazd pod Miedziankę i pędzimy do Świebodzic na pociąg. W pewnym momencie Herbic rzucił hasło, że jak będzie czas do pociągu to pójdziemy na pizze. Pomysł błyskawicznie został zaakceptowany i ta pizza ciągnęła nas do przodu jak marchewka.
W drodze do Świebodzic.© mattik
Na tle zamku Książ.© mattik
Zamek Książ widziany ze Świebodzic,© mattik
Na stacji, PKP jak zwykle musiało nas czymś zaskoczyć.. Tym razem w pociągu nie było przedziału rowerowego.. W błyskawicznym tempie próbowaliśmy załadować rowery do wagonu czym przystopowaliśmy na chwile pociąg. Rowery upchane jak tylko się dało w tym dwa na stojąco w kiblu. Na szczęście reszta drogi minęła szybko i miło. Wyjazd udany, pogoda i forma dopisała, pozostaje czekać na III edycje "Rajdu na Przełęcz Okraj". ;)
Cała trasa:
Zaliczono gminy: Mysłakowice, Janowice Wielkie i Marciszów.
HRzone - 17%
- DST 79.37km
- Teren 30.00km
- Czas 05:17
- VAVG 15.02km/h
- VMAX 55.85km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 186 ( 96%)
- HRavg 135 ( 70%)
- Kalorie 4834kcal
- Sprzęt Author Solution 2008 (Old)
II rajd na przełęcz Okraj dzień 1
Sobota, 20 października 2012 · dodano: 23.10.2012 | Komentarze 4
Rok temu pojechałem po raz pierwszy w góry, było super choć przez większą część drogi walczyłem z samym sobą, zamiast podziwiać widoki.
Z zeszłego roku wyciągnąłem wnioski i do tegorocznego wyjazdu przygotowałem się bardzo skrupulatnie. Zainwestowałem w sakwy, zamiast wieźć ciężki plecak który wyraźnie w tamtym roku mi nie służył. Wymieniłem opony na bardziej asfaltowe - Schwalbe Marathon Mondial, które całkiem ładnie się toczą pod górkę a i w terenie też dadzą rade.
Tak więc pobudka o 4.45. Wstałem totalnie nie wyspany bo z tych całych emocji nie mogłem zasnąć. Porządne śniadanie a właściwie to obiad, kawa na rozbudzenie i pobudzenie i ruszam na dworzec. Na dworcu spotykamy się w 8 osób - ja, Herbic, Robert, Marcin, Stasiu, Marek, Darek i Kamil.
Na dworcu jak zwykle, problem z kupieniem biletów. Żeby było szybko i sprawnie Marek postanowił kupić hurtowo bilety dla wszystkich, oprócz Darka, który korzysta jeszcze z ulgi studenckiej. Zanim pani w okienku wystawiła 7 całych biletów z miejscówkami i rowerami, kolejka urosła do rozmiarów rodem z PRL-u. Ledwo zdążyliśmy wszyscy na pociąg, choć już w planach był hamulec ręczny żeby pociąg nie odjechał bez Marka który ostro walczył z panią w okienku.
I tutaj pierwsza niespodzianka od PKP. Wagon z przedziałem rowerowym owszem był, ale szerokich drzwi do wstawienia rowerów otworzyć się nie dało i trzeba się było przeciskać przez normalne wejście i wąski korytarzyk.
Podróż minęła w miłej atmosferze i ok. 9.30 wyruszyliśmy z Jeleniej Góry do Szklarskiej Poręby, gdzie na stacji Orlen mieliśmy spotkać się z Krzyśkiem, Tomkiem, Michałem i drugim Markiem., którzy swój rajd zaczęli w piątek od schroniska "Orle".
Ze Szklarskiej Poręby ruszamy szlakiem ER2, zwanym Liczyrzepy. Drogą terenową z licznymi podjazdami z zjazdami docieramy do Przesieki gdzie czeka na nas morderczy podjazd. Przed Karpaczem robimy małą przerwę, podczas której postanowiłem skorzystać z ostatnich promieni słońca w tym roku. Zjazd przez Karpacz to jedna wielka przyjemność. Szeroka, ładna, serpentynowa droga i zdzieranie klocków hamulcowych ;)
W Kowarach, robimy zaprowiantowanie i ruszamy na Okraj. W zeszłym roku podjazd był asfaltowy, więc w tym roku postanowiliśmy podjechać terenem - szlakiem ER2. Droga trudna technicznie, zmęczenie daje o sobie i z trudem panuje nad rowerem jadąc po kamykach. W paru miejscach zsiadam z roweru i trudniejsze, bardziej kamieniste odcinki, pokonuje prowadząc rower. Zaczyna zapadać zmrok. W końcu dogania mnie Herbic i po chwili docieramy do asfaltu. Cieszę się jak dziecko że kamienista droga już się skończyła. Zostały 2 kilometry asfaltem do Okraju które pokonuje z przyjemnością.
Gorąca kąpiel i można iść na obiado-kolacje do zaprzyjaźnionej knajpki z zielonym kaflowym piecem.. ;)
Na posiłek czekaliśmy przynajmniej godzinę ale trudno się dziwić, jak na raz do knajpki weszło 17 osób (12 rowerzystów plus 5 osób które przyjechały samochodem połazić po górach). Oczekiwanie na posiłek umilał nam Gambrinus... który w końcu się skończył ;P Po powrocie do Schroniska nie mam siły dłużej siedzieć, i błyskawicznie zasypiam.
Gości w schronisku, tak jak i rok temu, zabawiał schroniskowy kotek ;)
Zaliczone gminy: Jelenia Góra, Piechowice, Szklarska Poręba, Podgórzyn, Karpacz i Kowary.
Orientacyjna trasa:
HRzone - 22%
Z zeszłego roku wyciągnąłem wnioski i do tegorocznego wyjazdu przygotowałem się bardzo skrupulatnie. Zainwestowałem w sakwy, zamiast wieźć ciężki plecak który wyraźnie w tamtym roku mi nie służył. Wymieniłem opony na bardziej asfaltowe - Schwalbe Marathon Mondial, które całkiem ładnie się toczą pod górkę a i w terenie też dadzą rade.
Oficjalne logo wypadu ;)© mattik
Tak więc pobudka o 4.45. Wstałem totalnie nie wyspany bo z tych całych emocji nie mogłem zasnąć. Porządne śniadanie a właściwie to obiad, kawa na rozbudzenie i pobudzenie i ruszam na dworzec. Na dworcu spotykamy się w 8 osób - ja, Herbic, Robert, Marcin, Stasiu, Marek, Darek i Kamil.
Na dworcu jak zwykle, problem z kupieniem biletów. Żeby było szybko i sprawnie Marek postanowił kupić hurtowo bilety dla wszystkich, oprócz Darka, który korzysta jeszcze z ulgi studenckiej. Zanim pani w okienku wystawiła 7 całych biletów z miejscówkami i rowerami, kolejka urosła do rozmiarów rodem z PRL-u. Ledwo zdążyliśmy wszyscy na pociąg, choć już w planach był hamulec ręczny żeby pociąg nie odjechał bez Marka który ostro walczył z panią w okienku.
I tutaj pierwsza niespodzianka od PKP. Wagon z przedziałem rowerowym owszem był, ale szerokich drzwi do wstawienia rowerów otworzyć się nie dało i trzeba się było przeciskać przez normalne wejście i wąski korytarzyk.
Rowerownia w wagonie.© mattik
Drzemanie w pociągu.© mattik
Podróż minęła w miłej atmosferze i ok. 9.30 wyruszyliśmy z Jeleniej Góry do Szklarskiej Poręby, gdzie na stacji Orlen mieliśmy spotkać się z Krzyśkiem, Tomkiem, Michałem i drugim Markiem., którzy swój rajd zaczęli w piątek od schroniska "Orle".
Jelenia Góra - startujemy na Okraj.© mattik
Jeleni Góra - rynek i pamiątkowe zdjęcie.© mattik
Ze Szklarskiej Poręby ruszamy szlakiem ER2, zwanym Liczyrzepy. Drogą terenową z licznymi podjazdami z zjazdami docieramy do Przesieki gdzie czeka na nas morderczy podjazd. Przed Karpaczem robimy małą przerwę, podczas której postanowiłem skorzystać z ostatnich promieni słońca w tym roku. Zjazd przez Karpacz to jedna wielka przyjemność. Szeroka, ładna, serpentynowa droga i zdzieranie klocków hamulcowych ;)
ER2 ze Szkalrskiej Poręby do Przesieki.© mattik
Na szczycie podjazdu z Przesieki.© mattik
Ekipa walczy z podjazdem na różne sposoby.© mattik
Złota Jesień.© mattik
Wygrzewanie w słoneczku.© mattik
Zaprowiantowanie w Kowarach przed podjazdem.© mattik
W Kowarach, robimy zaprowiantowanie i ruszamy na Okraj. W zeszłym roku podjazd był asfaltowy, więc w tym roku postanowiliśmy podjechać terenem - szlakiem ER2. Droga trudna technicznie, zmęczenie daje o sobie i z trudem panuje nad rowerem jadąc po kamykach. W paru miejscach zsiadam z roweru i trudniejsze, bardziej kamieniste odcinki, pokonuje prowadząc rower. Zaczyna zapadać zmrok. W końcu dogania mnie Herbic i po chwili docieramy do asfaltu. Cieszę się jak dziecko że kamienista droga już się skończyła. Zostały 2 kilometry asfaltem do Okraju które pokonuje z przyjemnością.
ER2 z Kowar na Okraj.© mattik
Kamień na Przełęczy Okraj.© mattik
Gorąca kąpiel i można iść na obiado-kolacje do zaprzyjaźnionej knajpki z zielonym kaflowym piecem.. ;)
Ulubiona knajpka z kaflowym piecem.© mattik
W oczekiwaniu na obiad.© mattik
Popijając Gambrinusa.© mattik
Na posiłek czekaliśmy przynajmniej godzinę ale trudno się dziwić, jak na raz do knajpki weszło 17 osób (12 rowerzystów plus 5 osób które przyjechały samochodem połazić po górach). Oczekiwanie na posiłek umilał nam Gambrinus... który w końcu się skończył ;P Po powrocie do Schroniska nie mam siły dłużej siedzieć, i błyskawicznie zasypiam.
Gości w schronisku, tak jak i rok temu, zabawiał schroniskowy kotek ;)
Schroniskowy kotek - bardzo towarzyski.© mattik
Zaliczone gminy: Jelenia Góra, Piechowice, Szklarska Poręba, Podgórzyn, Karpacz i Kowary.
Orientacyjna trasa:
HRzone - 22%