Ogłoszenia parafialne
Biker: Mateusz (mattik) z miasteczka Wrocław / Lubin.
-> Mam przejechane 49302.85 km
-> W tym ok. 1736.50 km w terenie.
-> Jeżdżę z prędkością średnią
20.70 km/h i będzie lepsza :)
-> Maks. prędk. śr. 26.17 km/h
-> Maks. prędkość 68.39 km/h
-> Maks. dystans dzienny 329.11km przejechane w czasie 14:34h
-> Przebitych dętek - 13 razy
-> Upadków przez wpięte bloki -
7 razy
-> Powyżej 100km - 90 razy
-> Powyżej 200km - 9 razy
-> Powyżej 300km - 1 razy
Szczegóły w batonach i blogu ;) Jeszcze więcej w profilu.
Tak się jeździło:
Retrospekcja zdjęć
Wykres roczny
Wpisy archiwalne w kategorii
.......UTRWALONE NA KLISZY......
Dystans całkowity: | 10525.91 km (w terenie 1225.50 km; 11.64%) |
Czas w ruchu: | 584:58 |
Średnia prędkość: | 17.99 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.34 km/h |
Suma podjazdów: | 32836 m |
Maks. tętno maksymalne: | 188 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 167 (86 %) |
Suma kalorii: | 360275 kcal |
Liczba aktywności: | 131 |
Średnio na aktywność: | 80.35 km i 4h 27m |
Więcej statystyk |
- DST 48.74km
- Teren 14.00km
- Czas 02:54
- VAVG 16.81km/h
- VMAX 29.55km/h
- Temperatura -8.0°C
- Sprzęt Author Solution 2008 (Old)
Las Mokrzański.
Środa, 1 lutego 2012 · dodano: 01.02.2012 | Komentarze 9
Las Mokrzański koło Leśnicy został przeze mnie objechany po raz pierwszy. Ponad 600 hektarów kompleksu leśnego sprawia że można się zgubić, czego doświadczyłem kilkukrotnie.. ;)
To co odróżnia Las Mokrzański od Rędzińskiego czy Osobowickiego to liczne wycinki w lesie, które powodują że las ma wiele trudno przejeżdżalnych ścieżek. Ścieżki są zniszczone przez ciężki sprzęt po którym zostały zamarznięte koleiny przez duże "K" ;) W niektórych miejscach rower musiałem prowadzić. Las jest też bardziej "leśny" i dziki ;P
Po drodze płosząc Sarenkę natrafiłem na zimowy bufet dla zwierząt tj. paśnik i lizawkę ;)
Ze względu na liczne wycinki na niektórych ścieżkach można było napotkać utrudnienia w ruchu czyli naturalne progi zwalniające.. ;)
Czas na przerwę, czas na herbatkę.. gorącą.. z termosu.. Mini przerwa regeneracyjna przed powrotem do domu. Wszak droga powrotna to 15km pod wiatr i czasem lekko pod górkę. Przerwa była krótka bo to ścięte i porąbane drzewo śmierdziało lekami.. ;)
Tak samo jak inne lasy Wrocławskie tak i ten musi posiadać niesamowitą atmosferę w lecie kiedy jest w pełni zielony.. Tu nieliczne przebłyski zielonego koloru w zimowej szarości..
Opis - Las Mokrzański© mattik
Tablica informacyjna przed wjazdem do lasu.© mattik
To co odróżnia Las Mokrzański od Rędzińskiego czy Osobowickiego to liczne wycinki w lesie, które powodują że las ma wiele trudno przejeżdżalnych ścieżek. Ścieżki są zniszczone przez ciężki sprzęt po którym zostały zamarznięte koleiny przez duże "K" ;) W niektórych miejscach rower musiałem prowadzić. Las jest też bardziej "leśny" i dziki ;P
Ścinka leśna.© mattik
Wyboiste ścieżki..© mattik
Po drodze płosząc Sarenkę natrafiłem na zimowy bufet dla zwierząt tj. paśnik i lizawkę ;)
Lizawka czyli bufet dla zwierząt© mattik
Paśnik czyli bufet dla zwierząt.© mattik
Ze względu na liczne wycinki na niektórych ścieżkach można było napotkać utrudnienia w ruchu czyli naturalne progi zwalniające.. ;)
Naturalny próg zwalniający.© mattik
Czas na przerwę, czas na herbatkę.. gorącą.. z termosu.. Mini przerwa regeneracyjna przed powrotem do domu. Wszak droga powrotna to 15km pod wiatr i czasem lekko pod górkę. Przerwa była krótka bo to ścięte i porąbane drzewo śmierdziało lekami.. ;)
Przerwa regeneracyjna© mattik
Time for tea© mattik
Tak samo jak inne lasy Wrocławskie tak i ten musi posiadać niesamowitą atmosferę w lecie kiedy jest w pełni zielony.. Tu nieliczne przebłyski zielonego koloru w zimowej szarości..
Zielono, ahh jak przyjemnie..© mattik
- DST 34.51km
- Teren 10.00km
- Czas 01:53
- VAVG 18.32km/h
- VMAX 31.44km/h
- Temperatura -3.0°C
- HRmax 180 ( 93%)
- HRavg 143 ( 74%)
- Kalorie 2044kcal
- Sprzęt Author Solution 2008 (Old)
Leśne przygody z dętką..
Sobota, 28 stycznia 2012 · dodano: 28.01.2012 | Komentarze 2
Tak jak i wczoraj, korzystając z faktu, że w ujemnych temperaturach wszystko zamarza, nawet błoto ;) postanowiłem tradycyjnie odwiedzić zaprzyjaźnione laski: Osobowicki, Rędziński i Lesicki.
Tradycyjnie tylna opona postanowiła mi przypomnieć, że nadaje się do pilnej wymiany. I już po kilku kilometrach, w lasku Osobowickim musiałem łatać dętkę.. Dla pewności załatałem też oponę w miejscu przebicia, mimo że nic tam nie znalazłem, wykorzystując do tego ostatnią łatkę jaką miałem pod ręką. Bilans tylnego koła na stan obecny to 3 łatki na dętce i jedna na oponie.. ;P
HRzone - 33%
Podjazd w lasku Osobowickim.© mattik
Piknikowa budka.© mattik
Tradycyjnie tylna opona postanowiła mi przypomnieć, że nadaje się do pilnej wymiany. I już po kilku kilometrach, w lasku Osobowickim musiałem łatać dętkę.. Dla pewności załatałem też oponę w miejscu przebicia, mimo że nic tam nie znalazłem, wykorzystując do tego ostatnią łatkę jaką miałem pod ręką. Bilans tylnego koła na stan obecny to 3 łatki na dętce i jedna na oponie.. ;P
Łatanie dętki w lasku Osobowickim.© mattik
Mostek w lasku Lesickim.© mattik
Rzeczka w lasku Lesickim.© mattik
HRzone - 33%
- DST 42.97km
- Czas 01:55
- VAVG 22.42km/h
- VMAX 58.54km/h
- Temperatura 2.0°C
- Sprzęt Author Solution 2008 (Old)
Przełęcz Okraj - dzień 2
Niedziela, 9 października 2011 · dodano: 09.10.2011 | Komentarze 0
Noc w schronisku przebiegła bardzo spokojnie, za to poranek przyniósł nam białą niespodziankę. Śniadanie, składanie tobołów, zakładanie na siebie wszystkich możliwych ciuchów i jesteśmy gotowi do zjazdu.
Ekipa gotowa do zjazdu. Suche buty 6 kilometrów dalej będą totalnie przemoczone.
Zaledwie kilkanaście metrów niżej po śniegu nie było już śladu, przez co zjazd stał się bezpieczniejszy i szybszy.. ;)
Z powodu fatalnych warunków pogodowych trasa okrojona do minimum, tj. dojazd do najbliższej stacji PKP z którego odjeżdża pociąg do Wrocławia..
W drodze powrotnej przedział rowerowy w pociągu został zamieniony w wielką suszarnie ciuchów.
Na trasie powrotnej osiągnąłem swoją największą dotychczasową prędkość na rowerze, z pewnej górki zjeżdżałem 58.54 km/h.
Biała niespodzianka..© mattik
Kamień w śniegu.© mattik
Śnieg, ciapa, deszcz, woda, zimno...© mattik
Ekipa gotowa do zjazdu. Suche buty 6 kilometrów dalej będą totalnie przemoczone.
Gotowi do zjazdu ;)© mattik
Zaledwie kilkanaście metrów niżej po śniegu nie było już śladu, przez co zjazd stał się bezpieczniejszy i szybszy.. ;)
Zjazd z przełęczy.© mattik
W drodze na PKP© mattik
Z powodu fatalnych warunków pogodowych trasa okrojona do minimum, tj. dojazd do najbliższej stacji PKP z którego odjeżdża pociąg do Wrocławia..
W drodze powrotnej przedział rowerowy w pociągu został zamieniony w wielką suszarnie ciuchów.
Pociągiem do Wrocławia© mattik
Na trasie powrotnej osiągnąłem swoją największą dotychczasową prędkość na rowerze, z pewnej górki zjeżdżałem 58.54 km/h.
- DST 68.12km
- Teren 18.00km
- Czas 05:04
- VAVG 13.44km/h
- VMAX 53.27km/h
- Temperatura 2.0°C
- HRmax 188 ( 97%)
- HRavg 140 ( 72%)
- Kalorie 5234kcal
- Sprzęt Author Solution 2008 (Old)
Przełęcz Okraj - dzień 1
Sobota, 8 października 2011 · dodano: 09.10.2011 | Komentarze 2
Dzień nie zapowiadał się sympatycznie, od samego wczesnego rana padał deszcz.
Na szczęście ustał i o 6.40 wyjechałem na dworzec PKP. Po zebraniu się całej i tak okrojonej ekipy, pełni nadziei i pozytywnego nastawienia wyruszyliśmy pociągiem na stacje Wałbrzych Szczawienko.
Zamek Książ to jeden z bardzo nielicznych suchych epizodów tego dnia. Potem było już tylko gorzej.. ;)
A tu pojawiła się nawet tęcza po deszczu ;) Nasza nadzieja na lepszy dzień.. jak się okazało złudna nadzieja.. (TAK- na tym zdjęciu jest tęcza, wytęż wzrok ;)
Ruiny kościoła - miejscowość Gostków.
Podjazd na przełęcz z Kamiennej Góry.
Jedziemy na przełęcz. Tu jeszcze przed właściwym 6 kilometrowym podjazdem ale dla mnie i tak wystarczająco wyczerpujące.
Jesteśmy przemoczeni od stóp do głów, brudni, jest nam zimno a nasz jedyny cel to dojechać do schroniska i się ogrzać.
Moje 6 kilometrów katorgi i niesamowitej męczarni.. Na domiar złego na samym początku podjazdu złapałem gumę w tylnim kole - sprawca uszkodzenia niezidentyfikowany ;/
Tuż przed szczytem złapał nas deszcz ze śniegiem..
Mimo wysiłku i walki z samym sobą warto było podjechać pod tą górę. Schronisko "Na przełęczy Okraj" na przełęczy Okraj ;D (1046 m n.p.m.)
Uzupełnianie kalorii po podjeździe i rozgrzewanie się grzanym winem po czeskiej stronie granicy.
7.31h - długość wycieczki
HRzone - 23%
Dzień drugi: zjazd z przełęczy i powrót do domu.
Na szczęście ustał i o 6.40 wyjechałem na dworzec PKP. Po zebraniu się całej i tak okrojonej ekipy, pełni nadziei i pozytywnego nastawienia wyruszyliśmy pociągiem na stacje Wałbrzych Szczawienko.
Wiszące rowery w pociągu ;)© mattik
Zamek Książ ;)© mattik
Cała ekipa pod zamkiem Książ.© mattik
Zamek Książ to jeden z bardzo nielicznych suchych epizodów tego dnia. Potem było już tylko gorzej.. ;)
Jeszcze daje radę ;) Prawdziwe góry przed nami..© mattik
A tu pojawiła się nawet tęcza po deszczu ;) Nasza nadzieja na lepszy dzień.. jak się okazało złudna nadzieja.. (TAK- na tym zdjęciu jest tęcza, wytęż wzrok ;)
Tęcza po deszczu ;)© mattik
Krótka przerwa śniadaniowa.© mattik
Ruiny kościoła - miejscowość Gostków.
Ruiny kościoła, gdzieś tam.. ;)© mattik
Podjazd na przełęcz z Kamiennej Góry.
Jedziemy na przełęcz. Tu jeszcze przed właściwym 6 kilometrowym podjazdem ale dla mnie i tak wystarczająco wyczerpujące.
Jesteśmy przemoczeni od stóp do głów, brudni, jest nam zimno a nasz jedyny cel to dojechać do schroniska i się ogrzać.
Mały peleton ;)© mattik
Moje 6 kilometrów katorgi i niesamowitej męczarni.. Na domiar złego na samym początku podjazdu złapałem gumę w tylnim kole - sprawca uszkodzenia niezidentyfikowany ;/
Podjazd na Okraj..© mattik
Krajobraz na góry© mattik
Tuż przed szczytem złapał nas deszcz ze śniegiem..
Śnieg przed szczytem..© mattik
Mimo wysiłku i walki z samym sobą warto było podjechać pod tą górę. Schronisko "Na przełęczy Okraj" na przełęczy Okraj ;D (1046 m n.p.m.)
Schronisko "Na przełęczy Okraj"© mattik
Uzupełnianie kalorii po podjeździe i rozgrzewanie się grzanym winem po czeskiej stronie granicy.
Uzupełnianie kalorii ;)© mattik
Suszenie butów przy kominku.. ;)© mattik
7.31h - długość wycieczki
HRzone - 23%
Dzień drugi: zjazd z przełęczy i powrót do domu.
- DST 37.94km
- Teren 6.00km
- Czas 01:44
- VAVG 21.89km/h
- VMAX 41.89km/h
- Temperatura 22.0°C
- HRmax 188 ( 97%)
- HRavg 145 ( 75%)
- Kalorie 1792kcal
- Sprzęt Author Solution 2008 (Old)
Most Rędziński nocą
Wtorek, 4 października 2011 · dodano: 04.10.2011 | Komentarze 0
Parę dni temu zwiedzałem z kolegą most Rędziński nocą, od północy.. Widok był niezwykle sympatyczny a nawet romantyczny. Niestety żaden z nas nie miał aparatu.
Tym razem postanowiliśmy odwiedzić most Rędziński nocą od południa, oraz zabrać aparat ;)
Most robi niesamowite wrażenie, szkoda tylko, że nie ma na nim chodnika bądź ścieżki dla rowerzystów..
Jaz Rędziński też robi nocą fajne wrażenie i wydaje mi się że też powinien być podświetlony, chociaż troszkę, wrażenia były by jeszcze lepsze..
W najbliższym czasie planujemy jeszcze powtórną wizytę mostu od północy, zabierając aparat.
HRzone - 24%
Tym razem postanowiliśmy odwiedzić most Rędziński nocą od południa, oraz zabrać aparat ;)
Most robi niesamowite wrażenie, szkoda tylko, że nie ma na nim chodnika bądź ścieżki dla rowerzystów..
Most Rędziński - widok ogólny© mattik
Mattik na tle mostu ;)© mattik
Jaz Rędziński też robi nocą fajne wrażenie i wydaje mi się że też powinien być podświetlony, chociaż troszkę, wrażenia były by jeszcze lepsze..
Jaz Rędzin nocą..© mattik
Pod mostem Rędzińskim..© mattik
W najbliższym czasie planujemy jeszcze powtórną wizytę mostu od północy, zabierając aparat.
HRzone - 24%
- DST 115.61km
- Teren 5.00km
- Czas 05:07
- VAVG 22.59km/h
- VMAX 47.14km/h
- Temperatura 18.0°C
- HRmax 180 ( 93%)
- HRavg 147 ( 76%)
- Kalorie 4260kcal
- Sprzęt Author Solution 2008 (Old)
Lubin - Wrocław 115km
Wtorek, 30 sierpnia 2011 · dodano: 31.08.2011 | Komentarze 0
Budzik nastawiłem na 7.30, wstałem o 9.00. Pogoda ładna, troszkę chłodno, wiatr zachodni do 6m/s. W przeciwieństwie do niedzieli teraz przynajmniej częściowo będzie mi wiało w plecy więc nie będę cały czas jechał z wiatrem na twarzy ;)
Mamusia zadbała o śniadanie poranne jak i na drogę, tak więc nie pozostało nic innego jak się zebrać i wyruszać. Przed godziną 10 byłem już w trasie. Tępo spokojne bo forma nieznana. Trasa troszkę zmodyfikowana aby uniknąć niedzielnych kałuż-jezior w lesie.
Trasa wiodła przez Kłopotów, na szczęście obyło się bez kłopotów ;)
Na 25 kilometrze przyszła pora na pierwszą przerwę. W ruch poszły energetyczne, pyszniutkie racuchy od mamy.
Z Rogowa Legnickiego do Malczyc droga prawie w całości wiodła po nieprzyjemnych "kocich łbach".
Na 47 kilometrze przyszła pora na drugą przerwę posiłkowo-regeneracyjną. Wały nad Odrą tuż przy Malczycach.
Widok na Odrą i Malczyce w tle, a w zasadzie to na ruiny zakładu przemysłowego produkującego papier i celulozę.
Ruiny Śląskiej Celulozy i Fabryki Papieru z 1911 r.
W tym miejscu znajdowała się kiedyś potężna cukrownia, która w chwili obecnej powoli jest wyburzana. Zostały jeszcze dwa kominy..
Z Malczyc czekał mnie najgorszy odcinek drogi do Dębic. Droga pod górę, z bocznym silnym wiatrem. Pedałuje siłą woli. Podmuchy wiatru próbują przewrócić rower. Ciągły wiatr spowodował że zrobiło mi się zimno.
Za Dębicami skręt w lewo na Szymanów. Następne 30 kilometrów przejechane w szybkim tempie. Prędkość oscylowała w granicach 30 km/h.
W Jerzmanowie wybiła mi trzecia setka przejechana na rowerze.
Przeprawa przez zakorkowany Wrocław i jakoś o 15.30 dotarłem do domu.
HRzone - 19%
Mamusia zadbała o śniadanie poranne jak i na drogę, tak więc nie pozostało nic innego jak się zebrać i wyruszać. Przed godziną 10 byłem już w trasie. Tępo spokojne bo forma nieznana. Trasa troszkę zmodyfikowana aby uniknąć niedzielnych kałuż-jezior w lesie.
Rowerowa nawigacja© mattik
Trasa wiodła przez Kłopotów, na szczęście obyło się bez kłopotów ;)
"Kłopotów"© mattik
Szutrówka do Niemstowa© mattik
Na 25 kilometrze przyszła pora na pierwszą przerwę. W ruch poszły energetyczne, pyszniutkie racuchy od mamy.
Pierwsza przerwa.© mattik
Racuchy© mattik
Z Rogowa Legnickiego do Malczyc droga prawie w całości wiodła po nieprzyjemnych "kocich łbach".
Brukówka do Malczyc.© mattik
Na 47 kilometrze przyszła pora na drugą przerwę posiłkowo-regeneracyjną. Wały nad Odrą tuż przy Malczycach.
Nad Odrą.© mattik
Widok na Odrą i Malczyce w tle, a w zasadzie to na ruiny zakładu przemysłowego produkującego papier i celulozę.
Odra i Malczyce© mattik
Ruiny Śląskiej Celulozy i Fabryki Papieru z 1911 r.
Ruiny w Malczycach© mattik
Śląska Celuloza i Fabryki Papieru© mattik
W tym miejscu znajdowała się kiedyś potężna cukrownia, która w chwili obecnej powoli jest wyburzana. Zostały jeszcze dwa kominy..
Dwa kominy© mattik
Z Malczyc czekał mnie najgorszy odcinek drogi do Dębic. Droga pod górę, z bocznym silnym wiatrem. Pedałuje siłą woli. Podmuchy wiatru próbują przewrócić rower. Ciągły wiatr spowodował że zrobiło mi się zimno.
Za Dębicami skręt w lewo na Szymanów. Następne 30 kilometrów przejechane w szybkim tempie. Prędkość oscylowała w granicach 30 km/h.
W Jerzmanowie wybiła mi trzecia setka przejechana na rowerze.
3 setka w na rowerze© mattik
Przeprawa przez zakorkowany Wrocław i jakoś o 15.30 dotarłem do domu.
HRzone - 19%
- DST 118.15km
- Teren 5.00km
- Czas 05:47
- VAVG 20.43km/h
- VMAX 45.92km/h
- Temperatura 20.0°C
- HRmax 180 ( 93%)
- HRavg 149 ( 77%)
- Kalorie 5384kcal
- Sprzęt Author Solution 2008 (Old)
Wrocław - Lubin 118km
Niedziela, 28 sierpnia 2011 · dodano: 31.08.2011 | Komentarze 0
Wycieczka do rodzinnego Lubina była planowana od dość dawna, ale ciągle coś stało na przeszkodzie. W końcu się udało. Pobudka o 7.00 rano, za oknem ładna pogoda, wg. prognozy ma być 20 stopni, bez deszczu z lekkim wiaterkiem. Na rower pogoda idealna. Śniadanio-obiad, ciepła herbatka, pakowanie manetków i możemy jechać.
Przed wyjazdem z Wrocławia wizyta na stacji paliw dopompować koła.
Za nawigacje podczas wycieczki służył mi własnej roboty, odporny na warunki atmosferyczne, wytrzymały, wielokrotnego użytku "mapnik" z wypisanymi nazwami miejscowości oraz drobnymi wskazówkami. W trudniejszym terenie do nawigacji służył moduł GPS i komórka :)
Na trasie szybko okazało się że lekki wiatr wcale nie jest taki lekki i jako że wieje w twarz skutecznie mnie hamuje, ale trzeba jechać bo nie ma odwrotu.
Kościół parafialny pod wezwaniem św. Anny w Ramułtowicach.
Tutaj troszkę inne ujęcie..
W Budziszowie moja uwagę przykuł niezwykłej urody, duży,murowany przystanek. O wiele lepszy niż szklane mini wiaty w mieście o pojemności 4 osób (2 siedzące + 2 stojące)..
Pierwsza przerwa śniadaniowo-regeneracyjna za Rakoszycami.
Parafia Rzymsko-Katolicka p.w. Św. Marcina w Kulinie.
W Malczycach, na 67 kilometrze trasy, zatrzymał mnie przejazd kolejowy. Spokojnie odczekałem przejazd dwóch pociągów i pognałem dalej jako że z górki.
Trasa z Mierzowic do Wielowsi, jak się okazało, przebiegała przez pola oraz spory odcinek w lesie. Po ostatnich burzach narobiły się tam sporej wielkości kałuże utrudniające lub wręcz uniemożliwiające przejazd. Część kałuż przejeżdżam rowerem spokojnie ale pewnie, pozostałe próbuje obejść bokiem drogi, wszędzie mokro i grząsko..
Wyjeżdżając z lasu cieszę się jak dziecko, że to już koniec. W oddali widzę dachy domów - cywilizacja! ;)
Błotna kąpiel nie służy napędowi w rowerze. Po wyschnięciu napęd skrzypi a całość chodzi strasznie opornie.
Przed Niemstowem wybiła mi druga w życiu przejechana "setka" na rowerze.
Po 6 godzinach i 38 minutach docieram do domu. Wreszcie w domu. Rower jutro idzie do mycia i smarowania bo nie da się jechać.
HRzone - 17%
Przed wyjazdem z Wrocławia wizyta na stacji paliw dopompować koła.
Za nawigacje podczas wycieczki służył mi własnej roboty, odporny na warunki atmosferyczne, wytrzymały, wielokrotnego użytku "mapnik" z wypisanymi nazwami miejscowości oraz drobnymi wskazówkami. W trudniejszym terenie do nawigacji służył moduł GPS i komórka :)
Nawigacja rowerowa© mattik
Kolaż z miejscowości nr 1© mattik
Na trasie szybko okazało się że lekki wiatr wcale nie jest taki lekki i jako że wieje w twarz skutecznie mnie hamuje, ale trzeba jechać bo nie ma odwrotu.
Kościół parafialny pod wezwaniem św. Anny w Ramułtowicach.
Kościół św. Anny© mattik
Tutaj troszkę inne ujęcie..
Ramułtowice - kościół parafialny© mattik
W Budziszowie moja uwagę przykuł niezwykłej urody, duży,murowany przystanek. O wiele lepszy niż szklane mini wiaty w mieście o pojemności 4 osób (2 siedzące + 2 stojące)..
Murowany przystanek© mattik
Pierwsza przerwa śniadaniowo-regeneracyjna za Rakoszycami.
Przerwa śniadaniowa© mattik
Rower padł z wycieńczenia.. ;)© mattik
Kolaż z miejscowości nr 2© mattik
Parafia Rzymsko-Katolicka p.w. Św. Marcina w Kulinie.
Kościół p.w. św. Marcina w Kulinie© mattik
Kościół w Kulinie© mattik
W Malczycach, na 67 kilometrze trasy, zatrzymał mnie przejazd kolejowy. Spokojnie odczekałem przejazd dwóch pociągów i pognałem dalej jako że z górki.
67 kilometr trasy© mattik
Przejazd kolejowy© mattik
Trasa z Mierzowic do Wielowsi, jak się okazało, przebiegała przez pola oraz spory odcinek w lesie. Po ostatnich burzach narobiły się tam sporej wielkości kałuże utrudniające lub wręcz uniemożliwiające przejazd. Część kałuż przejeżdżam rowerem spokojnie ale pewnie, pozostałe próbuje obejść bokiem drogi, wszędzie mokro i grząsko..
Bagna w lesie za Mierzowicami..© mattik
Wyjeżdżając z lasu cieszę się jak dziecko, że to już koniec. W oddali widzę dachy domów - cywilizacja! ;)
Kolaż z miejscowości nr 3© mattik
Błotna kąpiel nie służy napędowi w rowerze. Po wyschnięciu napęd skrzypi a całość chodzi strasznie opornie.
Przed Niemstowem wybiła mi druga w życiu przejechana "setka" na rowerze.
Druga setka na rowerze© mattik
Po 6 godzinach i 38 minutach docieram do domu. Wreszcie w domu. Rower jutro idzie do mycia i smarowania bo nie da się jechać.
Wreszcie w domu!© mattik
HRzone - 17%
- DST 36.03km
- Teren 15.00km
- Czas 01:53
- VAVG 19.13km/h
- VMAX 39.36km/h
- Temperatura 25.0°C
- HRmax 175 ( 91%)
- HRavg 136 ( 70%)
- Kalorie 1496kcal
- Sprzęt Author Solution 2008 (Old)
Wrocławskie lasy.
Środa, 29 czerwca 2011 · dodano: 29.06.2011 | Komentarze 0
Korzystając z jeszcze ładnej pogody (bo podobno ma padać w najbliższych dniach) postanowiłem odwiedzić, niezwykle urokliwe dla mnie wrocławskie lasy. Urokliwe jak jest sucho - jak popada już nie są takie przyjemne.. ;)
Las Osobowicki:
Tablica informacyjna:
i mapka gdzie jestem ;)
Las Rędziński
Tablica informacyjna:
i mapka gdzie jestem ;)
Tabliczki z opisem lasu Lesickiego nie znalazłem - co nie znaczy że nie ma ;)
HRzone - 80%
Las Osobowicki:
Las Osobowicki© mattik
Tablica informacyjna:
Opis lasu Osobowickiego© mattik
i mapka gdzie jestem ;)
Mapka "gdzie jesteś" - Las Osobowicki© mattik
Las Rędziński
Las Rędziński© mattik
Tablica informacyjna:
Opis lasu Rędzińskiego© mattik
i mapka gdzie jestem ;)
Mapka "gdzie jesteś" - Las Rędziński© mattik
Tabliczki z opisem lasu Lesickiego nie znalazłem - co nie znaczy że nie ma ;)
HRzone - 80%
- DST 19.26km
- Czas 02:00
- VAVG 9.63km/h
- VMAX 27.18km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Author Solution 2008 (Old)
Święto Wrocławskiego Rowerzysty 2011
Niedziela, 12 czerwca 2011 · dodano: 12.06.2011 | Komentarze 3
Święto Cykliczne to społeczna inicjatywa sieci organizacji rowerowych Miasta dla Rowerów, której głównym celem jest promocja roweru jako najlepszego środka transportu w mieście. Nawiązujemy do tradycji corocznych przejazdów rowerowych, które odbywały się w latach dziewięćdziesiątych w różnych miastach Polski.
Święto Cykliczne pierwszy raz w tym roku odbywać się będzie równolegle w kilkunastu największych polskich miastach, a podobne imprezy w początku czerwca - w pobliżu daty Światowego Dnia Środowiska odbywają się w miastach na całym świecie (m.in. słynny Sternfahrt w Berlinie).
We Wrocławiu Święto Cykliczne jest organizowane pod lokalną nazwą Święto Wrocławskiego Rowerzysty, a tradycja organizacji corocznych przejazdów rowerowych połączonych z piknikiem sięga 2004 roku. W latach 2004 - 2008 impreza była organizowana we wrześniu w ramach Europejskiego Dnia Bez Samochodu. W 2009 roku Stowarzyszenie Wrocławska Inicjatywa Rowerowa poraz pierwszy zorganizowała imprezę w czerwcu pod nową nazwą - Święto Wrocławskiego Rowerzysty.
Święto Wrocławskiego Rowerzysty odbyło się po raz trzeci. Dla mnie po raz drugi ;)A tak było w zeszłym roku -Święto Wrocławskiego Rowerzysty 2010
Ze względu na brak prądu w domu, na rynku pojawiłem się dość szybko. Nadmiar czasu wykorzystałem na objazd rynku.
Powolna zbiórka uczestników przejazdu na placu Solnym.
WrocNam zabezpieczał trasę i nas przed niezadowolonymi kierowcami autosmrodów :) Na szczęście takich było niewielu - w większości przypadków byli wyrozumiali dla inicjatywy, uśmiechali się, robili zdjęcia czy trąbili w odpowiedzi na nasze dzwonki ;)
Jak co roku nie brakowało osób rywalizujących o miano najlepiej przebranego. Tu przykład amerykańskiego żołnierza ze swoim bojowym sprzętem :)
Tu mumia pędząca rowerkiem prosto z egipskich piramid ;)
Na pikniku przy bulwarze Dunikowskiego nie brakowało atrakcji. Ja ze względu na brak czasu i doskwierający głód po szybkim zwiedzeniu pikniku udałem się do domu.
Ze względu na brak aparatu zdjęcia robiłem telefonem, dlatego skromna ilość.
Święto Wrocławskiego Rowerzysty 2011© mattik
Święto Cykliczne pierwszy raz w tym roku odbywać się będzie równolegle w kilkunastu największych polskich miastach, a podobne imprezy w początku czerwca - w pobliżu daty Światowego Dnia Środowiska odbywają się w miastach na całym świecie (m.in. słynny Sternfahrt w Berlinie).
We Wrocławiu Święto Cykliczne jest organizowane pod lokalną nazwą Święto Wrocławskiego Rowerzysty, a tradycja organizacji corocznych przejazdów rowerowych połączonych z piknikiem sięga 2004 roku. W latach 2004 - 2008 impreza była organizowana we wrześniu w ramach Europejskiego Dnia Bez Samochodu. W 2009 roku Stowarzyszenie Wrocławska Inicjatywa Rowerowa poraz pierwszy zorganizowała imprezę w czerwcu pod nową nazwą - Święto Wrocławskiego Rowerzysty.
Święto Wrocławskiego Rowerzysty odbyło się po raz trzeci. Dla mnie po raz drugi ;)A tak było w zeszłym roku -Święto Wrocławskiego Rowerzysty 2010
Ze względu na brak prądu w domu, na rynku pojawiłem się dość szybko. Nadmiar czasu wykorzystałem na objazd rynku.
Jarmark Świętojański© mattik
Dziękujemy Śląsku© mattik
Rzeźba polskich artystów plastyków© mattik
Powolna zbiórka uczestników przejazdu na placu Solnym.
Zbiórka na placu Solnym© mattik
WrocNam zabezpieczał trasę i nas przed niezadowolonymi kierowcami autosmrodów :) Na szczęście takich było niewielu - w większości przypadków byli wyrozumiali dla inicjatywy, uśmiechali się, robili zdjęcia czy trąbili w odpowiedzi na nasze dzwonki ;)
WrocNam zabezpieczał trasę© mattik
Jak co roku nie brakowało osób rywalizujących o miano najlepiej przebranego. Tu przykład amerykańskiego żołnierza ze swoim bojowym sprzętem :)
Amerykański żołnierz© mattik
Tu mumia pędząca rowerkiem prosto z egipskich piramid ;)
Mumia© mattik
Na pikniku przy bulwarze Dunikowskiego nie brakowało atrakcji. Ja ze względu na brak czasu i doskwierający głód po szybkim zwiedzeniu pikniku udałem się do domu.
Ze względu na brak aparatu zdjęcia robiłem telefonem, dlatego skromna ilość.
Reklama stylowych rowerów© mattik
- DST 48.21km
- Teren 10.00km
- Czas 02:38
- VAVG 18.31km/h
- VMAX 36.94km/h
- Temperatura 15.0°C
- HRmax 171 ( 89%)
- HRavg 141 ( 73%)
- Kalorie 2033kcal
- Sprzęt Author Solution 2008 (Old)
Jaz Rędzin. Wreszcie! ;)
Niedziela, 17 kwietnia 2011 · dodano: 17.04.2011 | Komentarze 0
W cieniu Bike Maratonu 2011, odbywającego się dziś we Wrocławiu, a na którym chciałbym być ale nie jestem (ale może będę w przyszłym roku), postanowiłem odwiedzić miejsce do którego próbowałem dojechać cały zeszły rok. Próbowałem ale lenistwo jakoś skutecznie mnie od tego miejsca odciągało. Ale o tym później..
Przy okazji postanowiłem odwiedzić dwie duże Wrocławskie budowy. Z okazji zbliżającego się dużymi krokami "Euro 2012", pierwszym "pit stopem" na trasie był budowany stadion na to piłkarskie święto.
Ze stadionu pojechałem odwiedzić punkt docelowy wycieczki. Trochę błądziłem, ale za 3 razem udało się wjechać na właściwą trasę. Z resztą jak udało mi się dostrzec to nie tylko ja błądziłem.. ;)
Tak! Jest! To on! Obiekt moich westchnień całego poprzedniego roku. Zawsze dojeżdżałem do tego miejsca z drugiej strony rzeki, ale to za daleko..
"Jaz Rędzin" położony we Wrocławiu na rzece Odra, w ramach Wrocławskiego Węzła Wodnego, wchodzi razem ze Śluzami Rędzin w skład Stopnia Wodnego Rędzin – ostatniego stopnia wodnego w obrębie miasta Wrocław.
Konstrukcja jazu jest żelbetowa. Filary posiadają okładzinę kamienną. Jest to jaz trójprzęsłowy o całkowitej długości 133,0 m. Integralną częścią jazu jest most jazowy. Spad wynosi 2,00 m.
Przy okazji odwiedziłem budowę mostu Rędzińskiego, jako że jest budowany obok jazu ;)
Przeprawa będzie przechodziła nad Odrą oraz nad całą Wyspą Rędzińską. Betonowa konstrukcja zawieszona zostanie na jednym 122-metrowym pylonie. Będzie to najwyższa tego typu konstrukcja w Polsce. Przeprawa będzie miała 612 metrów długości, a razem z dojazdowymi estakadami – prawie dwa kilometry. W każdym kierunku kierowcy będą mieli do dyspozycji trzy pasy ruchu.
Wycieczka udana, ale zaczynam mieć dość robienia zdjęć telefonem ;/ Najwyższa pora jeździć z aparatem.
HRzone - 79% (Wyjątkowo słuchałem się pulsometru)
Przy okazji postanowiłem odwiedzić dwie duże Wrocławskie budowy. Z okazji zbliżającego się dużymi krokami "Euro 2012", pierwszym "pit stopem" na trasie był budowany stadion na to piłkarskie święto.
Stadion Wrocław© mattik
Stadion na Euro 2012© mattik
Ze stadionu pojechałem odwiedzić punkt docelowy wycieczki. Trochę błądziłem, ale za 3 razem udało się wjechać na właściwą trasę. Z resztą jak udało mi się dostrzec to nie tylko ja błądziłem.. ;)
Tak! Jest! To on! Obiekt moich westchnień całego poprzedniego roku. Zawsze dojeżdżałem do tego miejsca z drugiej strony rzeki, ale to za daleko..
Jaz Rędzin© mattik
"Jaz Rędzin" położony we Wrocławiu na rzece Odra, w ramach Wrocławskiego Węzła Wodnego, wchodzi razem ze Śluzami Rędzin w skład Stopnia Wodnego Rędzin – ostatniego stopnia wodnego w obrębie miasta Wrocław.
Jaz Rędzin z drugiej strony.© mattik
Konstrukcja jazu jest żelbetowa. Filary posiadają okładzinę kamienną. Jest to jaz trójprzęsłowy o całkowitej długości 133,0 m. Integralną częścią jazu jest most jazowy. Spad wynosi 2,00 m.
Jedno z przęseł na jazie.© mattik
Przy okazji odwiedziłem budowę mostu Rędzińskiego, jako że jest budowany obok jazu ;)
Most Rędziński© mattik
Przeprawa będzie przechodziła nad Odrą oraz nad całą Wyspą Rędzińską. Betonowa konstrukcja zawieszona zostanie na jednym 122-metrowym pylonie. Będzie to najwyższa tego typu konstrukcja w Polsce. Przeprawa będzie miała 612 metrów długości, a razem z dojazdowymi estakadami – prawie dwa kilometry. W każdym kierunku kierowcy będą mieli do dyspozycji trzy pasy ruchu.
Coraz więcej "linek" ;)© mattik
Wycieczka udana, ale zaczynam mieć dość robienia zdjęć telefonem ;/ Najwyższa pora jeździć z aparatem.
HRzone - 79% (Wyjątkowo słuchałem się pulsometru)